Policyjni przebierańcy

Ostatnimi czasy policjanci lubią się przebierać. W styczniu w Szczecinie przebrali się za anioły, a w meczu między Ruchem Chorzów i Górnikiem Łęczna udawali fotoreporterów. To byłoby nawet zabawne, gdyby nie robiło się niebezpieczne. Ostro zaprotestowało środowisko dziennikarskie. Wiceminister sprawiedliwości nie widzi jednak problemu.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


Popularny w latach 80-tych ubiegłego wieku Andrzej Rosiewicz (ostatnio znany z wyśpiewywania hymnów na cześć PiS) nagrał niegdyś przebój o chłopcach radarowcach. Bohaterami piosenki byli przebrani za milicjantów oszuści, którzy kasowali niewinnych obywateli za przekroczenie prędkości. Utwór kończy się znamiennymi słowami: „coraz więcej przebierańców, coraz trudniej o oryginał”. Słowa piosenki Rosiewicza stały się ostatnio niezwykle aktualne, z tą jednak różnicą, że to nie obywatele przebierają się za policjantów; to policjanci coraz częściej gustują w przebierankach.

W styczniu w Szczecinie funkcjonariusze przebrali się za anioły, by wystąpić w orszaku Trzech Króli. Nie wiadomo do końca kto wpadł na taki pomysł, ale prawdopodobnie była to dyspozycja ich nowych przełożonych, którzy instynktownie wiedzą, co może spodobać się obecnej władzy. Policjanci wyglądali kuriozalnie, siedząc na wierzchowcach z przypiętymi skrzydłami do zarzuconych na mundury prześcieradeł. Jedynym jednak efektem tej przebieranki był wysyp złośliwych memów i słowa byłych wysokich rangą funkcjonariuszy o pośmiewisku, na jakie wystawia się policja.

Zupełnie inny wydźwięk miały jednak ostatnie wydarzenia z meczu ekstraklasy między Ruchem Chorzów i Górnikiem Łęczka, kiedy to policjanci przebrani za fotoreporterów brali udział w akcji wyłapywania chuliganów, którzy wkroczyli na boisko. To, że policjanci interweniowali w kamizelkach z napisem „FOTO”, skrytykował Press Club Polska: „Stanowczo sprzeciwiamy się używaniu emblematów identyfikujących dziennikarzy do działań policyjnych. Policja dysponuje odblaskowymi kamizelkami z napisem „POLICJA” i nie ma żadnego powodu, by podczas działań na stadionie lub w każdym innym miejscu udawała dziennikarzy” – stwierdziła organizacja.

Nikogo nie powinna dziwić reakcja korporacji dziennikarskiej. Tego typu przebieranka to przecież kompletny brak wyobraźni, który mógł narazić dziennikarzy na poważne niebezpieczeństwo. Rolą mediów jest relacjonowanie wydarzeń i dla wszystkich powinno być jasne, że pozostają one jedynie bezstronnymi obserwatorami. Nie trudno przewidzieć, że następnym razem fotoreporter może zostać zaatakowany przez rozwydrzonych chuliganów, którzy wezmą go za policjanta incognito. Powszechnie wiadomo, że środowiska kibolskie prowadzą odwieczną wojnę z policją i nie raz dochodziło na meczach i poza stadionami do otwartych ataków na funkcjonariuszy.

Problemu nie widzą jednak szefowie policji oraz politycy PiS. Wiceminister sprawiedliwości Michał Wójcik usprawiedliwia tą skandaliczną sytuację, odwracając kota ogonem i sugerując, że media byłyby bardziej oburzone, gdyby jakiemuś zawodnikowi stała się krzywda. Według niego wina spadłaby wówczas na policję, która nie potrafiła zapewnić bezpieczeństwa piłkarzom. Dotychczas jednak ochrona zdrowia i życia zawodników nie była zapewniana kosztem bezpieczeństwa innej grupy zawodowej. Cała sprawa wpisuje się niestety w ponurą liczbę wpadek policji pod nowym kierownictwem, powołanym przez rząd PiS. O nieudolności nowych kadr i próbach zamiatania skandali pod dywan społeczeństwo dowiedziało się przy okazji śmierci Igora Stachowiaka na wrocławskim komisariacie policji. Skutki przebierania funkcjonariuszy za reporterów nie są oczywiście tak tragiczne, jednak po raz kolejny wykazują całkowity brak profesjonalizmu nowego kierownictwa policji i widoczny dla wszystkich efekt pozbycia się z jej szeregów doświadczonych poprzedników. Inna sprawa, że tego typu kompromitacje uderzają najbardziej w samą policję, która dotychczas cieszyła się dużym zaufaniem zdecydowanej większości obywateli. Jeszcze kilka takich wpadek i poziom zaufania do funkcjonariuszy może zacząć gwałtownie spadać.