Głośny skowyt prorządowych mediów w związku z Wałęsą

Nic tak nie smuci mnie jak próba dzielenia Polaków na tych lepszych i na tych gorszych. A w dzieleniu Polski na części PiS osiąga zdaje się ostatnio poziom daleko odbiegający od jakichkolwiek norm. Bezpardonowy atak, przypuszczony przez pro-rządowe media na Lecha Wałęsę, świadczy moim zdaniem o tym, że paraliżujący strach zdominował wszystkie głowy, odpowiedzialne za kreowanie przekazu. Chodzi o informację, że Wałęsa weźmie udział w proteście przeciwko upolitycznianiu katastrofy smoleńskiej.

Były prezydent ma również, jak wielu z Polaków, najwyraźniej dość tego upiornego tańca, odprawianego na potrzeby bieżącej polityki. Smoleńskie spotkania to dla PiS okazja do koncentrowania elektoratu i niezdrowego podsycania emocji. Spotkania to kosztowne i przeradzające się niekiedy w coś w rodzaju seansów pokrzykiwania na świat przez starzejącego się i najwyraźniej słabnącego Jarosława Kaczyńskiego. Prezes PiS czuje, że władza wyślizguje mu się z rąk i przechodzi do obozu Ziobry i Szydło, próbuje więc pokazać, że jeszcze jest partii potrzebny.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


Atak na Wałęsę, realizowany przez prorządowe media, ma za zdaniem wyprzedzająco uderzyć w środowisko przeciwników PiS. Brutalne sformułowania to tak naprawdę wyraz strachu, strachu tym większego im więcej osób mówi dość. To także początek końca, bo w polityce trzeba wiedzieć, kiedy zacząć, ale też trzeba rozumieć kiedy skończyć.