Kolesiostwo i nepotyzm to smutna rzeczywistość w PRL-bis, którą funduje nam PiS

Kluczowy polski koncern zbrojeniowy obsadzony przez dyletantów i znajomych królika z partii rządzącej. Nie ma tam miejsca na fachowców, liczy się partyjna przynależność i wierność Jarosławowi Kaczyńskiemu. Kierowca, aptekarz, pracownik salonu samochodowego – te wszystkie osoby łączy właśnie wiernopoddańcze oddanie partii rządzącej. Dzisiaj znaleźli wspaniałe posady w Polskiej Grupie Zbrojeniowej. „Godna płaca, godne życie” – krzyczała Beata Szydło w czasie kampanii wyborczej. Zapomniała tylko dodać, że chodziło o godną płacę dla własnych działaczy. 

Przykładów nie brakuje. Ot choćby niejaki Robert Gut, przedstawiany jako fachowiec od bezpieczeństwa. Piastuje stanowisko w Radzie Nadzorczej PGZ. Rada nadzorcza to ważne ciało dla każdej firmy, ma być bowiem miejscem, które nadzoruje, ocenia i koryguje pracę zarządu. Robert Gut fachowcem być może jest, ale jego ważniejszą kwalifikacją było kierowanie samochodem Lecha Kaczyńskiego. Tak, dobrze czytacie. To kierowca a później pracownik biblioteki. Dopiero jakiś czas potem trafił z niej do… kontrwywiadu wojskowego. Od razu lepiej się czuję, jakoś tak… bezpieczniej. Czy się stoi czy się leży, parę tysi się należy? 
Takich Misiewiczów w PGZ jest znacznie więcej. Pracownik salonu samochodowego miał być odpowiedzialny za negocjację wartego kilka miliardów złotych kontraktu na czołgi. Ten sam człowiek mianował na dyrektora panią zajmującą się… elektronicznymi fakturami. 
źródło: Newsweek