Mamy zdaje się nową świecką tradycję. Drogie projekty, realizowane przez państwo, realizowane bez przetargu, ale oczywiście za pieniądze podatników. Oto dowiadujemy się, że państwowa spółka Żegluga Bałtycka zamówiła nowy prom. Położono już nawet pod niego stępkę. Tyle, że nie ma ani przetargu ani planów. Czy powstanie prom widmo? Czy może to sposób na przeprowadzenie kolejnych drogich zakupów i transferu pieniędzy bez odpowiednich procedur?
Ten projekt to jeden z elementów rządowej Strategii na Rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju Morawieckiego. Tyle, że na razie pod tą pompatyczną nazwą kryją się same pułapki, jak ta z promem. Koszt budowy promu to blisko pół miliarda złotych. O biznes planie i o tym jak te pieniądze mają się zwrócić nikt nie mówi. Mówi się za to wiele o tym, skąd te pieniądze mają pochodzić. Prom budowany ma być ze środków Polskiego Funduszu Rozwoju oraz państwowych banków, czyli coś w rodzaju pożyczki.
Naszym zdaniem jest to skandal. Stocznia Szczecińska, która ma budować prom, otrzyma ogromną państwową pomoc, nie musząc konkurować na rynku. W tym wszystkim może tak naprawdę chodzić o kolejny drogi projekt, który przynosi głosy stoczniowców i osób, którym wmawia się, że państwowe jest lepsze. Taki typowy powrót do PRL. Nie jest to jedyna afera z pomocą publiczną, na której trop trafiliśmy. Więcej szczegółów wkrótce.