MON wiosną unieważnił przetarg na zakup trzech średnich samolotów dla VIP-ów z przyczyn proceduralno-prawnych. Niedługo potem rozpoczęto rozmowy tylko z Boeingiem, a 31 marca podpisano umowę na dostawę trzech maszyn do transportu osób pełniących najważniejsze funkcje w państwie. Wydział gospodarczy Sądu Okręgowego w Warszawie stwierdził, że MON podpisując umowę z wolnej ręki z Boeingiem naruszyło prawo.

Sąd rozpatrywał skargę MON na wcześniejsze orzeczenie dotyczące tej umowy, jakie wydała Krajowa Izba Odwoławcza. Izba na początku kwietnia orzekła, że zastosowanie trybu zakupu z wolnej ręki powinno być traktowane wyjątkowo, gdy nie da się przeprowadzić postępowania konkurencyjnego, w zgodzie z prawem o zamówieniach publicznych. Pułkownik Michał Marciniak z resortu obrony po rozprawie powiedział, że co prawda sąd nie podzielił wielu argumentów ministerstwa, ale nie unieważnił umowy z Boeingiem.

Reklamy

– Dla nas najważniejsze jest to, że umowa została zawarta zgodnie z prawem, jest umową obowiązującą. Ani Krajowa Izba Odwoławcza, ani Sąd Okręgowy nie podważyły tego. W związku z tym umowa jest realizowana, pierwszy samolot jest spodziewany w listopadzie tego roku – powiedział pułkownik Marciniak.

Werdykt sądu ocenił też przedstawiciel jednej z firm, która zaskarżyła zawartą pomiędzy MON a amerykańskim producentem samolotów umowę. Mecenas Przemysław Wierzbicki mówił, że spodziewał się takiego orzeczenia, bo zamówienia obronne z wolnej ręki to na całym świecie wyjątek.

W tym przypadku – jak tłumaczył prawnik – można było rozpisać przetarg i zachować zasady konkurencji, bo wymagania mogło spełnić co najmniej kilkunastu oferentów. Mecenas zwrócił uwagę, że rocznie na cele zbrojeniowe państwo wydaje wiele milionów euro, i gdyby wszystkie zamówienia były udzielane w tym trybie, to mielibyśmy o wiele większe ryzyko korupcji i złego wydawania środków publicznych.

A my tylko pytamy: Czy Antoniemu Macierewiczowi, który kieruje resortem ta wpadka ujdzie na sucho?

Źródło: gazeta.pl

Poprzedni artykułPiS nienawidzi samorządów – mówi prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz
Następny artykułPodwyżki paliw? Zdaniem partii rządzącej to wina… samorządu