Historia kołem się toczy mówi ludowe przysłowie. Dzisiejsza przypomina w wielu aspektach czasy słusznie minione. Pamiętacie? Oto ulicami Warszawy kroczy pierwszomajowy pochód. Pierwszy Sekretarz KC PZPR maszeruje z tłumem. Typowe dla lat osiemdziesiątych. Władzy zależało na pozorowaniu większej integracji z Polakami. Partyjno – rządowy pochód, był jedynym legalnym pochodem w tym dniu. Obok Milicja rozpędzała kontrmanifestację, która w każdym następnym roku tej dekady powraca „świętować” 1 maja. Kontrmanifestację uznaną w świetle ówczesnego prawa za nielegalną.

Rok 2017. Ulicami Warszawy, dnia 10 czerwca, kroczy kolejna miesięcznica. Prezes PiS maszeruje z tłumem. Partyjno – rządowy pochód jest jedynym legalnym pochodem w tym dniu. Obok, Policja rozpędza kontrmanifestację, która zapowiada, że każdego następnego miesiąca znów się pojawi. Kontrmanifestacja choć pokojowa, uznana jest w świetle obowiązującego prawa za nielegalną. Czy do ówczesnej Milicji, jak i do dzisiejszej Policji, można mieć zastrzeżenia? Przecież zarówno wtedy, jak i dziś, funkcjonariusze egzekwują prawo.

Reklamy

Czy spodziewaliście się, że w kraju tak dotkniętym totalitaryzmem i brakiem wolności, zaledwie 27 lat po jej odzyskaniu, pokojowa demonstracja może być arogancko nazywana nielegalną i rozpędzana przez służby porządkowe? Zostawiam to pod rozwagę szczególnie politykom PiS, których stosunek do okresu socjalizmu jest powszechnie znany, a którzy przegłosowali rozwiązania prawne, niezwykle podobne do tych PRL-owskich. Z wielkim zainteresowaniem wysłuchałbym w tej spawie opinii prawnika, obrońcy praw człowieka i legendy Solidarności – Jana Olszewskiego. Czy kiedy upadał komunizm, spodziewał się, że 27 lat później, parlament zdominowany przez postsolidarnościowe elity przegłosuje podobną ustawę? Nawet najlepsze prawo, mogą złą wolą ludzie w praktyce popsuć. W konflikcie jaki wywołany został wokół miesięcznic, obie strony są wręcz jednomyślne w swej nielogiczności, zacietrzewieniu i w rezultacie szkodzeniu. A skąd konflikt? Z upolitycznienia sprawy smoleńskiej.

Tyle, że dzisiaj nie ma już sprawy smoleńskiej jako takiej. Kaczyński, który wysłał do Smoleńska swojego brata w celach czysto politycznych, miał wszelkie możliwości aby sprawę rozwikłać. W rękach jego partii, a w zasadzie w jego rękach, jest Sejm, Rząd, Prezydent, Prokuratura, Trybunał Konstytucyjny. Nigdy już nie będzie w tak komfortowej sytuacji. Czemu więc, na kolejnych miesięcznicach, nawołuje do walki o prawdę? Kto dziś ma być celem tych ataków? Kto blokuje mu możliwość rozliczenia tej tragedii? W ciągu kilku lat, podczas comiesięcznych pochodów, słyszeliśmy o nieudolnym rządzie, o konieczności sprowadzenia wraku. Dziś rząd PiS nadal nie rozwiązał sprawy, co więcej nawet o centymetr nie poszedł do przodu w sprawie sprowadzenia wraku. Wciąż jednak słyszymy z ust „prezesa na drabince” kolejne nawoływania do walki o prawdę. Tylko ta prawda jest głoszona na użytek twardego elektoratu.

Druga strona sporu, wcale nie okazuje się być mądrzejszą. W gruncie rzeczy kontrmanifestanci nie protestują przeciw miesięcznicom, a przeciw niedemokratycznemu stylowi sprawowania władzy i ustawie o zgromadzeniach. Przy odrobinie dobrej woli, można by ów własne miesięcznice ustanowić na przykład w dniu uchwalenia przez większość parlamentarną tej antydemokratycznej ustawy. Dzień ten, byłby nawet bardziej logiczną datą na manifestowanie. Jednak z pełną świadomością i premedytacją dążą do konfrontacji. Niestety może okazać się, iż będzie to konfrontacja siłowa. To bardzo zły pomysł! Obie strony, w równie nieodpowiedzialny sposób dążą do zwarcia. Mam wrażenie, że z każdym dniem ubywa rozsądku a przybywa demagogii. Widać jak na dłoni konsekwencję wynikające z prawdopodobieństwa zapędzenia się przez obie strony w przysłowiowy kozi róg. Padają kolejne deklaracje, z których coraz trudniej będzie ich autorom się wycofać. Do konfliktu dołączają nowi aktorzy. Symbol Solidarności Lech Wałęsa, już zapowiedział, że weźmie udział w kolejnej kontrmanifestacji. Mądrzy i odpowiedzialni politycy nawołują do umiaru i rozsądku – ale ich głos trochę znika w obliczu rozbuchanych emocji.

Bez politycznej kultury, suwerenny naród jest dzieckiem, które bawi się ogniem i może w każdej chwili podpalić dom. W tej sentencji anonimowego autora, zawarta została pełna głębia oraz wspaniała recenzja tego, czego jesteśmy ostatnio świadkami.

Poprzedni artykułPracownicy PCK pomagali posłowi PiS w czasie pracy!
Następny artykułPoważna wpadka prezydenta Dudy. Nie zna aktywności Donalda Trumpa