Nikogo to nie zaskoczyło: Szaleństwo prorządowych mediów i festiwal wazeliniarstwa.

Spodziewaliśmy się tego i dostaliśmy to czego oczekiwaliśmy: ekscytacja połączona z wielbieniem ponad wszelką miarę. Tak można by jednym zdaniem opisać zachowanie się niektórych mediów, w szczególności tych, które zajmują się regularną propagandą na rzecz rządu. Takiego festiwalu wazeliny, ślinotoku, jakiejś niezdrowej fascynacji, nie mieliśmy w mediach dawno. Do szału prorządowych dziennikarzy doprowadzały też opinie krytyczne wobec wizyty. Widać marzy im się kraj, w którym wszyscy myślą tak jak oni. I tego się bardzo obawiam, po nie raz i nie dwa przerabialiśmy już w naszej historii dyktatury różnego rodzaju. Pisaliśmy już na łamach Wieści24.pl o gorączkowej akcji zwożenia ludzi autokarami na ulice Warszawy. Teraz zobaczmy po co to tak naprawdę było. Bo przecież po owocach ich poznacie, jak mówi pismo.

W chór wazeliniarzy i apologetów włączył się też rząd, który słowami swoich ministrów chwalił jak mógł. Minister Waszczykowski piał na przykład, że „Wartości, które wymienił prezydent, są podstawą cywilizacji Zachodu”. Morawiecki dodawał, że „Przemówienie Trumpa było wzruszającym docenieniem polskości oraz apelem o przebudzenie się Europy”, prezydencki minister ekscytował się w studiu telewizyjnym „Wzbiliśmy się bardzo wysoko na arenie międzynarodowej”. Padło jeszcze wiele pięknych, chociaż bardzo pustych słów.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


W tym całym potoku zachwytów i piania warto jednak twardo spojrzeć na rzeczywiste efekty wizyty. Nie uzyskaliśmy nic, poza kolejnymi deklaracjami. Tematu wiz i traktowania Polaków na granicy USA nie było w ogóle. Tymczasem, gdybyśmy wprowadziliśmy symetrycznie takie same procedury i sposoby przesłuchiwań obywateli amerykańskich w Polsce, jak traktuje nas się w USA, to byłby to gigantyczny międzynarodowy skandal. Zamiast tego mamy się cieszyć z faktu, że Amerykanie chcą nam drogo sprzedać skroplony gaz, którego cena jest znacząco wyższa niż tego sprowadzanego z innych krajów. Mamy zadowolić się obietnicą, że kiedyś w przyszłości otrzymamy tak potrzebne rakiety przeciwlotnicze.

Medialny szał i lejąca się z prorządowych mediów wazelina nie przykryły jednak najważniejszych problemów i spektakularnej wpadki Agaty Dudy z podaniem ręki Trumpowi. Z powodzi pięknych słów wyłania się kilka wniosków. Po pierwsze rządowe publikatory znacznie przesadziły z chwaleniem. Szkoda, że zabrakło im dystansu i okazji do trzeźwego spojrzenia na polskie interesy, na interesy Polaków. Bo mnie bardziej interesuje, ile będę musiał zapłacić za gaz w swoim domu pod Zamościem, niż to, że prezydent Trump ładnie mówił o polskiej historii. Zdecydowanie bardziej mnie boli pomysł na podwyższenie przez PiS cen paliwa, niż wizyta Melanii Trump w centrum Kopernika.

I nie jestem przeciwnikiem robienia interesów z USA. Chciałbym, żeby te interesy były robione z każdym kraje, z którym jest to opłacalne dla Polski. W imię czego mamy jednak przepłacać? A oglądanie festiwalu wazeliniarstwa w telewizji wywołuje u mnie odruch odwrotny od zamierzonego przez władze. Jest mi niedobrze! I podobne objawy mają chyba nawet najbardziej zagorzali zwolennicy PiS, bo wczoraj słyszałem już kilka kąśliwych opinii na temat montowania wycieraczek do telewizora!