SKOK na kasę Polaków. Kto przejął 3 miliardy złotych?

Nagłe zmiany prokuratorów, fałszywe komisje, wizyty na Nowogrodzkiej i u Rydzyka – tak wygląda codzienność tych, którzy walczą o odzyskanie pieniędzy i wykrycie sprawców największego przekrętu w historii III RP. Zdaniem byłych członków SKOK Wołomin, obecna władza tkwi w tej aferze po uszy.

O sprawie obszernie napisał portal Onet, który ujawnił, że jeszcze w 2015 roku byli członkowie SKOK Wołomin zwrócili się do Jarosława Kaczyńskiego. Ten polecił kontakt z CBA, które odmówiło zajęcia się sprawą. Zaś Kancelaria Prezydenta, która obiecała pomoc tuż po wyborach parlamentarnych zmieniła front. Ojciec Rydzyk umówił poszkodowanych z Patrykiem Jakim, ale do spotkania nigdy nie doszło. Dlatego byli członkowie SKOK mówią wprost: działania Ziobry i ministerstwa sprawiedliwości sprzyjają organizatorom tej kradzieży.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


SKOK Wołomin upadł w 2015 roku. Wtedy wyparowały prawie 3 miliardy złotych. Duża część została wyprowadzona przez tzw. słupy, często bezdomnych, których ludzie związani z WSI przywozili do Wołomina z całej Polski. Słupy szły po kredyty szli ze sfałszowaną dokumentacją: poświadczającą nieprawdziwe zarobki i nieruchomości pod zastaw. Przestępcom pomagali nierzetelni rzeczoznawcy. Tak wyprowadzono ok. 800 mln złotych. Co stało się z resztą?

– Dziwnym trafem dziś nikogo to nie interesuje. Łatwo można sobie policzyć, że skoro WSI zgarnęło 800 mln złotych, to ktoś wziął resztę. Naszym zdaniem te pieniądze trafiły do kieszeni różnych beneficjentów politycznych – powiedział w rozmowie z Onetem Marcin Karliński, prezes Stowarzyszenia Spółdzielczości Finansowej im. Św. Michała, walczącego o ujawnienie faktycznych organizatorów przekrętu.

Postępowania w sprawie „słupów” prowadzą dwa specjalne zespoły prokuratorów z Warszawy i Gorzowa Wielkopolskiego. Do lata 2016 roku różnym osobom postawili łącznie 187 zarzutów.

Gdyby nie pomoc państwa, na ulice zapewne wyszłyby dziesiątki tysięcy okradzionych osób. Do tego nie doszło, bo w 2013 roku Sejm uchwalił nowelizację ustawy o SKOK z 2012 roku, która zagwarantowała, że w razie kradzieży ich straty pokryje BFG, czyli de facto klienci pozostałych banków. W efekcie większość członków SKOK odzyskała pieniądze, co zapobiegło buntowi. Na odszkodowanie zrzucili się wszyscy Polacy – każdy po około 500 złotych. To afera, w której znikają miliardy złotych, a niemal nie ma poszkodowanych.

Obecny obóz władzy miałby komfort, gdyby sprawa na tym się kończyła. Środowisko Prawa i Sprawiedliwości od lat przekonuje, że funkcjonariusze WSI rozkradają państwo. A więc punkt dla PiS. Z kolei ustawa, która bądź co bądź przysłużyła się przestępcom (choć równocześnie uratowała okradzionych) – została przegłosowana głosami PO. Jednak jest jeszcze trzecia sprawa:

SKOK-i to parabanki, które oferują m.in. dostęp do tanich pożyczek i kredytów ludziom z niskimi dochodami. Kuszą także wysoko oprocentowanymi lokatami. Pojawiły się w Polsce w 1992 roku. Wprowadził je Grzegorz Bierecki, dziś prominentny senator Prawa i Sprawiedliwości. Lech Kaczyński był pierwszym szefem rady nadzorczej Fundacji na rzecz Polskich Związków Kredytowych, czyli spółki-matki całego systemu.

Bierecki prezesem krajowej SKOK był od 1992 roku. Tymczasem ludzie związani z WSI w SKOK Wołomin zaczęli pojawiać się od 2003 roku. I choć to wtedy mógł rozpocząć się cały proceder, senator PiS w porę nie ostrzegał przed zagrożeniem.

– Teraz społeczeństwo ma uwierzyć w prostą historyjkę o WSI: że tylko oni kradli i tylko oni są za to odpowiedzialni. Ale prawda jest inna: w całym oszustwie odegrali konkretną rolę. Zgodzili się wziąć te miliony, posiedzieć chwilę w więzieniu i wyjść. Skorumpowani politycy obu opcji poobsadzali ludzi na bardzo wysokich szczeblach – w ministerstwie finansów, ministerstwie sprawiedliwości, KNF-ie, BFG i Kasie Krajowej. Ci urzędnicy pilnowali tego, by to się udało – tłumaczy prezes Stowarzyszenia Spółdzielczości Finansowej im. Św. Michała.

– To jest tak skuteczne dlatego, że jest ponadpolityczne. Mamy fundamentalną zmianę polityczną w Polsce, a dochodzenie nie posuwa się ani o krok – dodaje.

Źródło: Onet.pl

fot. Jubileusz 15-lecia Skok w Wołominie/źródło FB