Rolnik jak chłop pańszczyźniany. Bezduszny urzędnik zdecyduje co wolno mu hodować?

PiS chce zakazać rolnikom hodowli niektórych gatunków zwierząt. Rolnik coraz bardziej przypomina więc w państwie PiS chłopa pańszczyźnianego. Przecież już teraz nie może swobodnie sprzedać swojej ziemi a za chwilę urzędnik z Warszawy będzie mu mówił, co może hodować a czego nie. Władza totalna nie toleruje indywidualizmu.

Niewiele osób zwróciło uwagę, że w ostatni piątek – 14 lipca – do Sejmu wpłynął rządowy projekt ustawy o zmianie ustawy o ochronie zdrowia zwierząt oraz zwalczaniu chorób zakaźnych zwierząt. Jak donosi portal farmer.pl celem projektu jest zwiększenie skuteczności zwalczania chorób zakaźnych zwierząt przez wprowadzenie nowych obowiązków. Mają im podlegać myśliwi, dzierżawcy lub zarządcy obwodów łowieckich i posiadacze gospodarstw.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


Projekt zakłada także umożliwienie Inspekcji Weterynaryjnej zakazania lub ograniczenia możliwości utrzymywania, chowu lub hodowli zwierząt z gatunków wrażliwych na danym obszarze, jak również wprowadzenia sankcji administracyjnych za nieprzestrzeganie takich zakazów, nakazów i ograniczeń oraz niewypełnianie obowiązków związanych ze zwalczaniem chorób zakaźnych zwierząt.

Przypomnijmy, że w marcu ministerstwo rolnictwa opracowało przepis w myśl którego pewne zwierzęta nie mogą przebywać w oborze. Np. kot czy pies mają mieć bezwzględny zakaz wchodzenia do pomieszczeń ze zwierzętami hodowlanymi. Twórcy projektu zapomnieli, że kotów trudno jest upilnować, szczególnie gdy polują a psy bywają… pasterskie. Teraz okaże się, że jedną decyzją bezdusznego urzędnika Inspekcji Weterynaryjnej rolnik może być pozbawiony możliwości hodowania tego co hodował.

Źródło: farmer.pl