Historie usłyszane w Zachciance
Młody ze mnie człowiek, ale słyszałem, że możliwość przebywania na tej ulicy pod numerem siedemnaście była swego czasu uważana za najwyższą nobilitację. Powinienem więc chyba być dumny z tego, że odwiedzam regularnie Zachciankę, tutejszą klubokawiarnię z możliwością zjedzenia obiadu. Przyjeżdżam, odbieram przepustkę od ochrony, siadam i słucham, czekając na swoje spotkanie. Czasami historie usłyszane są równie ciekawe, co te opowiedziane. Bywają nawet ciekawsze. Dzisiaj niedziela, więc mam dla Was historię zasłyszaną o paskach. Temat ten wzbudził ostatnio ogromne zainteresowanie.
Siedzę w Zachciance i widzę cud-miód dziewczę młode, które popija kawę a obok niej chłopaka w podobnym wieku. Oboje piękni, wymuskani, tacy właśnie telewizyjni. Wracając do tematu, pasek telewizyjny stał się, według słów owej atrakcyjnej, telewizyjnym narzędziem do walki politycznej.
– Ty wiesz jak nas atakują za te paski? Nawet ci od kontrolowania instytucji publicznych. – mówiła Lalunia.
– Słyszałem na ósmym piętrze, Łocz Dog, tak? – upewniał się Piękniś.
– Ci sami, odmówiłam im oczywiście na polecenie z góry, ale pójdą do sądu skurwysyny – odpowiedziała Lalunia robiąc minę taką, jakby chciała zabić.
– Do tego czasu będziemy mieli sprawę pod kontrolą. Powiedz X, żeby się nie przejmował tylko walił w nich jeszcze k…a mocniej, rzucił Piękniś podnosząc i tak już piszczący głos.
Tyle dialogu, ale jeśli interesujecie się polityką na bieżąco, to musicie wiedzieć, że paski w tej telewizji rzeczywiście bywają na niskim poziomie, można by rzecz bardzo prymitywnym. Niesławną pamięcią okryła się na przykład próba ośmieszania demonstracji niezadowolonych z rozwalania sądów ludzi, pod domem Jarosława Kaczyńskiego. Na pasku pisano wtedy o zwierzętach okiennych. Nie wiem czy nawet bardziej żenujące nie były próby pokazywania, jak to opozycja składa się z wichrzycieli. Niesławne paski to żywy dowód na to, że historia lubi się powtarzać. Zmieniają się ludzie, zmieniają się technologie, ale metody są te same. Oczerniać, stygmatyzować, kłamać.
O takich sposobach uczyłem się jeszcze przecież niedawno na uniwerku, gdy mieliśmy wykłady z historii najnowszej. Zdałem z wyróżnieniem a pamięć u mnie dobra. Ale nie o tym przecież miałem pisać.
Dalsza część dialogu w Zachciance, między Lalunią i Pięknisiem dotyczyła już innych mrocznych sekretów telewizji. Opowieści alkoholowe musimy jednak zostawić na inną okazję. My wrócimy do części paskowej tej rozmowy. Otóż paski powstają w redakcjach, ale wcale nie jest istotne kto je pisze. Piszą różni, piszą i w centrum miasta i poza centrum. Kluczowe okazuje się, kto wydaje w tej sprawie polecenia. I tutaj powinien Łocz Dog szukać.
W pewnym momencie Lalunia zrobiła nieszczęśliwą minę. Buzia w ciup, jakby się obraziła. Oto do stolika nadciągnął Piękniś dwa, który bez słowa wyciągnął Pięknisia jeden i razem wyszli. Lalunia obrażona krzyknęła jeszcze na odchodne:
– Mam zapłacić za kawę?
Ale odpowiedzi się już nie doczekała. Miałem ochotę do Laluni podejść, porozmawiać, ale jak sobie przypomniałem z jakim jadem opowiadała o polityce, to jednak ochota mi odeszła. Tego kwiatu jest pół światu.