Od kilku tygodni “Gazeta Wyborcza” informuje o nieprawidłowościach związanych z finansowaniem kampanii polityków PiS. Kampanię minister edukacji Anny Zalewskiej mogły zasilić pieniądze pochodzące z dolnośląskiego oddziału PCK.
O finansowaniu kampanii członków PiS z pieniędzy wyprowadzanych przez PCK mówi kolejny świadek. Tym razem chodzi m.in. o Annę Zalewską, minister edukacji. “Gazeta Wyborcza” opublikowała relację kolejnego świadka w sprawie. Jest nim była pracownica dolnośląskiego oddziału PCK.
– O źródle finansowana kampanii wyborczej Anny Zalewskiej w PCK było głośno. Wiosną ubiegłego roku Bartek mówił mi, że na nią i na innych kandydatów poszło co najmniej 50 tys. zł. Z tego powodu była w siedzibie PCK nawet wielka awantura z udziałem dyrektora Jerzego G. Jedna z pracownic wyrzucała mu, że powinien zwrócić te pieniądze – powiedziała “Gazecie Wyborczej”była pracownica dolnośląskiego oddziału PCK. Gazeta zapewnia, że dysponuje jej deklaracją o gotowości powtórzenia tych słów w prokuraturze i przed sądem.
“Bartek” to Bartłomiej Łoś-Tynowski, do grudnia pracownik dolnośląskiego PCK. Twierdzi, że na polecenie dyrektora PCK, Jerzego G., (do niedawna członka zarządu wałbrzyskiego oddziału PiS, radnego i współpracownika Anny Zalewskiej, oskarżonego w sprawie wyprowadzenia 13 mln zł ze SKOK) przekazywał pieniądze pochodzące z publicznych zbiórek PCK na kampanie polityków PiS.
Proceder miał według “GW” wyglądać następująco: szeregowi pracownicy PCK założyli – za radą szefa, Jerzego G. – firmę, która odbierała z kontenerów PCK używaną odzież. Później sprzedawali ją – mieli na tym zarobić nawet milion złotych. Łoś-Tynowski twierdzi, że przekazał 7 tys. zł na kampanię Anny Zalewskiej. Utrzymuje, że zrobił to na polecenie Jerzego G.
Śledztwo w sprawie nadużyć w PCK prowadzi prokuratura we Wrocławiu. Bada też wątek nielegalnego finansowania kampanii polityków PiS.
Źródło: Money.pl, Gazeta Wyborcza