Jeden z ostatnich powstańców warszawskich krytycznie o układzie rządzącym. Jakby mnie spoliczkowali

Jeden z powstańców warszawskich, który został objęty ustawą dezubekizacyjną napisał wstrząsający list do Rzecznika Praw Obywatelskich. “Czuję się tak, jakbym został spoliczkowany”. Największą winą było to, że jako lekarz pracował w okresie PRL w przychodni MSW. Jego list opublikował portal Wirtualna Polska.

Mężczyzna napisał m.in., że “W 1940 r. został aresztowany przez Gestapo i zginął w obozie koncentracyjnym w Mauthausen. Ja przedostałem się do Warszawy i w 1943 r. zostałem zaprzysiężony jako żołnierz Armii Krajowej w „Dywizjonie 1806″, który był oddziałem konspiracyjnym 1 pułku strzelców konnych.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


W czasie Powstania Warszawskiego walczyłem w batalionie „Ruczaj”. Zostałem ciężko ranny na polu walki. Później był lazaret dla jeńców wojennych w Zeithain, długie 5-miesięczne leczenie i Stalag IV B w Muhlbergu.

Do kraju, ze względu na obawę przed aresztowaniem przez NKWD, wróciłem w 1946 r.

Po studiach medycznych pracowałem w szpitalu jako chirurg. Bez przesady uratowałem życie około 500 chorym. Ze względu na bardzo wyczerpującą pracę w ciągłym ostrym dyżurze, po kilkunastu latach zdecydowałem się na porzucenie oddziału chirurgicznego i zostałem kierownikiem Powiatowej Stacji Pogotowia Ratunkowego.

Wreszcie ze względu na nie najlepszy stan zdrowia przyjąłem posadę lekarza w przychodni MSW. Byłem głęboko przekonany, że każdy lekarz powinien leczyć ludzi bez względu na ich pochodzenie, czy też na ich poglądy polityczne. W przychodni tej przepracowałem 10 lat i w wieku 60 lat uzyskałem rentę. Później do 70. roku życia pracowałem na 1/2 etatu w Przychodni Chirurgicznej PKP. Praca w Przychodni MSW nie uchroniła mojej córki, która nie mogła się dostać na studia, bo krążył za nią „wilczy bilet”.

(…) nie należałem do PZPR ani do żadnej pokrewnej partii.

Proszę zwrócić uwagę na fakt, że ciągle jestem w Polsce wrogiem. Najpierw byłem żołnierzem AK, „zaplutym karłem reakcji” i osobistym wrogiem towarzysza Bieruta i Stalina, a teraz jestem wrogiem Narodu i osobistym wrogiem, ale czyim?”

Choć w internecie pojawiły się zarzuty, że anonimowy list powstańca może być nieprawdziwy jednak jego tożsamość biuro Rzecznika Praw Obywatelskich potwierdziło w Muzeum Powstania Warszawskiego. Do biura RPO wpłynęło już około tysiąca stu skarg i wniosków osób, które straciły lub tracą prawo do emerytury/renty na podstawie tzw. “drugiej ustawy dezubekizacyjnej” uchwalonej 16 grudnia 2016 r.

“Ludzi ci skarżą się na niesprawiedliwe potraktowanie – zostali objęci odpowiedzialnością zbiorową. Ustawa ignoruje ich osobiste losy, to, co rzeczywiście robili, a także ich zasługi dla państwa – jeżeli pracowali w jednostkach podległych resortowi spraw wewnętrznych przed 1990 r., to ich świadczenie zostaje automatycznie obniżone – nie będzie mogło przekroczyć średniej emerytury w ZUS, a w wielu wypadkach zostanie sprowadzone do ustawowego minimum” – informuje Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar.

Wprowadzając ustawę dezubekizacyjną, MSWiA szacowało, że dzięki przepisom, które mają dotyczyć tylko byłych esbeków, zaoszczędzi 546 mln zł. Ustawa obniża ponad 18 tys. emerytur policyjnych, ponad 4 tys. rent i 9 tys. rent rodzinnych. To czy ktoś spełnia kryteria do obniżenia emerytury będzie sprawdzać IPN, a od decyzji będzie można się odwołać do sądu. IPN poinformował, że dotyczy to 240 tys. osób.

A my tylko nieśmiało napomykamy, że prawdziwi ubecy śmieją się z ustawy, bo dawno zabezpieczyli się przed nią gromadząc oszczędności na zagranicznych kontach. Ustawa uderza zaś w wielu zwykłych ludzi. W szeregowych milicjantów ścigających nożowników i księgowe, które miały to nieszczęście, że liczyły słupki w MSW a nie np. w bibliotece. A teraz jak widać także w lekarzy i powstańców warszawskich.

Źródło: WP