“Byłem jednym z pierwszych, kiedy dwa miesiące temu Andrzej Duda zawetował ustawy, który powiedział, że to zwykła ustawka, podczas gdy wielu widziało w tym początek wojny w obozie władzy” – powiedział prof. Radosław Markowski, politolog w rozmowie z portalem wiadomo.co. Jego zdaniem “Andrzej Duda za to, co robi, w niedalekiej przyszłości powinien stanąć przed Trybunałem Stanu dla dobra socjalizacji naszego społeczeństwa, młodego pokolenia i stabilnego ładu demokratycznego w przyszłości.”

W rozmowie dla portalu wiadomo.co prof. Markowski mówił o reformie sądów, emancypacji prezydenta i możliwych scenariuszach na najbliższe lata. Oceniając reformę sądownictwa politolog przypomniał, że był “jednym z pierwszych, kiedy dwa miesiące temu Andrzej Duda zawetował ustawy, który powiedział, że to zwykła ustawka, podczas gdy wielu widziało w tym początek wojny w obozie władzy. Po prostu pan prezydent Andrzej Duda (…) poczuł się po prostu osobiście urażony przez Zbigniewa Ziobrę sposobem, w jaki mówił w telewizji o wecie i prezydencie. O ile dobrze pamiętam, to wypowiedź była w stylu, że pan prezydent nie jest od tego, żeby wetować, tylko podpisywać, bo jest “swój” i powinien rozumieć swoją rolę tak, by nie przeszkadzać w reformach. Nic dziwnego, że nerwy puściły samemu Andrzejowi Dudzie, jak i jego otoczeniu.”

Reklamy

Zdaniem prof. Radosława Markowskiego “Andrzej Duda za to, co robi, w niedalekiej przyszłości powinien stanąć przed Trybunałem Stanu dla dobra socjalizacji naszego społeczeństwa, młodego pokolenia i stabilnego ładu demokratycznego w przyszłości. By była jasność: mówiąc o tym, że on i wszyscy, którzy łamią obowiązującą Konstytucję RP, powinni stanąć przed Trybunałem Stanu nie zakładam, że zostaną skazani, ale powinien odbyć się uczciwy proces, wyjaśniający społeczeństwu, jak łamano konstytucję i dlaczego takie działania wymagają osądzenia.”

Profesor wyznał, że nie wierzy w wyniki sondażowe wskazujące na duże poparcie społeczeństwa dla partii rządzące. “W liczbach bezwzględnych PiS ma dzisiaj znacznie mniej niż owe 5,7 miliona wyborców w październiku 2015. Moje szacunki oscylują między 5 a 5,2 mln, co nadal daje około 35-37 proc. w sondażach, a to dlatego, że niechęć do deklarowania, że odda się głos na jakąś partię opozycyjną, jest jeszcze większa.”

Politolog stwierdził ponadto, że “większość społeczeństwa ma w nosie Trybunał Konstytucyjny, przestrzeganie procedur, obronę konstytucyjnych wartości i tak dalej. Interesuje ich to, co jest w garze, i dlatego mamy to, co mamy.” Jego zdaniem afera billboardowa nie robi wrażenia na społeczeństwie. Ocenił, że zdecydowana większość elektoratu PiS “ma dość słabe wykształcenie, niezbyt radzi sobie na rynku pracy, są to najczęściej osoby starsze, większość z nich może liczyć na szczodrość państwa jako odskocznię do poprawy losu, a nie na własne zasoby.”

 

 

 

 

Profesor ocenił, że to, co w tej chwili dzieje się w polskiej polityce “Na pewno skończy się źle. Pytanie tylko, w jakiej procedurze, czy w końcu ktoś nie wytrzyma i dojdzie do przesilenia na ulicach, czy to się skończy inaczej. Jak patrzę na to, co się dzieje na arenie międzynarodowej, i to polskie osamotnienie, i ślepa wiara w moc o paragrafie 5, który zobowiązuje członków do wzajemnej obrony państwa NATO, to mam raczej czarne myśli. Demontaż techniczny i kwalifikacyjny (cała generalska wierchuszka poszła w odstawkę) naszej armii to zaproszenie potencjalnych wrogów do myślenia, jeśli nie teraz, to kiedy? Oczywiście jest to mało prawdopodobne, ale obecne kierownictwo MON, poza zarzutami niejasnej współpracy z osobami powiązanymi z potencjalnym wrogiem i brakiem jakiejkolwiek rzeczowej reakcji na te zarzuty, jest po prostu ideologicznie motywowane na potrzeby wewnętrznej polityki, a nie poprawy zdolności naszej armii. Natomiast fatalne konsekwencje ekonomiczne są realne i już widoczne.”

 

Źródło: wiadomo.co

Poprzedni artykułRencisto, rząd Cię uzdrowi. Obrzydliwy pomysł urzędników
Następny artykułDrożeje prąd i woda. To efekt nowych podatków