Czy orzeczenia lekarskie z adnotacją „niezdolny do pracy” odejdą do lamusa? Jak donosi Wirtualna Polska teraz wszyscy mają być do pracy zdolni. To pomysł rządu na reformę systemu rentowego. Prace nad rewolucyjnymi zmianami trwają i skończą się najpóźniej w marcu przyszłego roku.
Za takie pomysły odpowiada Międzyresortowy Zespół ds. opracowania systemu orzekania o niepełnosprawności oraz niezdolności do pracy. Powstał w lutym, a decyzję o jego utworzeniu podjęła premier Beata Szydło.Do jego zadań należy analiza obecnego systemu rentowego i stworzenie nowego. Eksperci mają na to czas do końca marca przyszłego roku.
Na czele zespołu, decyzją minister rodziny Elżbiety Rafalskiej, stanęła prezes ZUS prof. Gertruda Uścińska. To ona odpowiada za kierunek zmian w rentach i stworzenie jednego, spójnego systemu, bo w tej chwili jest ich kilka, m. in. osobny w ZUS i KRUS, a także w MON i MSWiA.
Zmianie ma ulec filozofia orzekania o niezdolności do pracy. – Zamiast orzekania o niepełnosprawności, należałoby orzec o tym, co człowiek jeszcze może robić – stwierdziła niedawno prof. Gertruda Uścińska. W ten sposób miałyby zniknąć zaświadczenia z adnotacją „niezdolny do pracy”, a w zamian pojawiłyby się np. „zdolny do pracy, ale z wyłączeniem prac fizycznych” albo „zdolny, ale tylko do pracy przy komputerze”.
A przecież liczba osób pobierających renty (nie licząc rodzinnych) maleje z roku na rok w bardzo szybkim tempie. Jeszcze 10 lat temu świadczenia z tego tytułu pobierało ponad 1,6 mln Polaków. W 2012 roku liczba ta spadła do 1,3 mln, a w 2015 roku spadła poniżej miliona. Według danych z 2016 roku na rencie z powodu niezdolności do pracy jest ok. 950 tys. osób. To jedna trzecia tego, co jeszcze pod koniec ubiegłego stulecia. W 1998 roku rencistów w Polsce było ponad 2,7 mln.
Źródło: Wirtualna Polska