To się w głowie nie mieści. Propaganda PiS szuka aktora do roli pijanego sędziego

Kilka dni temu jedna z agencji filmowych rozpoczęła poszukiwania aktorów do nietypowego zadania – pisze dziennik.pl, czytując anonimowego aktora, który dostał zaproszenie: “Urządzono casting do roli głównego sędziego i dwu sędziów, którzy piją razem alkohol. Główny sędzia miał potem wsiąść do auta i spowodować wypadek”.

Stawka brutto dla odtwórcy głównej roli wynosiła 4 tys. zł, dla towarzyszących – 2 tys. zł. Aktorom zastrzegano, że wszystko ma być ściśle tajne i stawiano jeden warunek: “Aktorzy nie mogli „pracować w aparacie opresji PRL”. Agencja informowała, że chodzi o rządowy spot „fundacji, o której teraz głośno”. Nagrania miały zacząć się w sobotę rano.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


Maciej Świrski, wiceprezes Polskiej Fundacji Narodowej, która zorganizowała kampanię „Sprawiedliwe sądy”, spytany przez dziennik.pl o to, czy planowane są spoty z pijanymi sędziami, najpierw odpowiedział, że nic nie wie o żadnych filmach, a potem nie chciał już niczego komentować i odsyłał do rzecznika Aleksandra Wierzejskiego. Ten przyznał, że są planowane spoty, ale zaprzeczał wątkowi pijanych sędziów. Z kolei szefowa założonej przez byłych pracowników Beaty Szydło agencji Solvere, która pracuje przy kampanii “Sprawiedliwe Sądy”, najpierw poprosiła o SMS z pytaniem, a potem już nie odpowiedziała.

Z oficjalnych informacji wiadomo, że kampania “Sprawiedliwe sądy” ma się być widoczna we wszystkich mediach.

Pierwsze spoty już są. Na jednym widać aktora, który mówi: “Czy wiesz, że ponad 80 procent Polaków popiera reformę sądownictwa? A zrobiła się z tego niezła awantura i odwrócono kota ogonem. A właściwie to dlaczego denerwują nas sądy?”. Inny dodaje: “Nie może być tak, że ukradniesz wafelek i możesz iść siedzieć, a taki sędzia – bach! – pokazuje legitymację sędziowską i puszczają go wolno”. Jest też rozdzierająca historia rodzeństwa, któremu sąd odebrał siostrę.

Kampania nazywana też „aferą bilbordową” wzbudza wiele kontrowersji – przede wszystkim dlatego, że na fundusz założycielski PFN, która finansuje kampanię ocenianą na 19 mln zł – składają się spółki skarbu państwa. Zaś przekaz kampanii jest prosty: sędziowie są źli.

Źródło: dziennik.pl