Macierewicz powołał na dyplomatów ludzi WSI

Naczelnym hasłem, z którym Antoni Macierewicz rozpoczynał urzędowanie w MON, było oczyszczenie Wojska Polskiego z generałów po moskiewskich szkołach i kursach. Praktyka pokazuje, że nie dotyczy to tych oficerów, których minister uzna za swoich – donosi Fakt.

“Ludowe Wojsko Polskie, formacja tak się nazywająca, powstała nie dla obrony ojczyzny, nie dla obrony narodu polskiego, nie dla walki o niepodległość” – mówił Macierewicz w listopadzie ubiegłego roku w wypowiedzi cytowanej przez tabloid. Po przejęciu władzy przez PiS wielu żołnierzy składało wnioski o przejście do rezerwy, bo często słyszeli, że “nie mają co liczyć na karierę w wojsku”, ponieważ rozpoczęli służbę przed 1989 rokiem albo kończyli uczelnie w Związku Radzieckim.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


Tymczasem 3 października Onet opisał historię gen. Krzysztofa Motackiego, powołanego przez Macierewicza na dowódcę Wielonarodowej Dywizji Północ-Wschód w Elblągu dowodzącej tzw. szpicą NATO, który był absolwentem kursu GRU, czyli wywiadu wojskowego ZSRR. Jeszcze dziwniejszy jest przypadek gen. Bogusława Samola, który został współautorem Strategicznego Przeglądu Obronnego, choć jest absolwentem moskiewskiej Akademii Wojsk Pancernych!

Wokół Macierewicza pełno jest oficerów wywodzących się z Wojskowych Służb Informacyjnych, które obecny szef MON przez lata uznawał za siedlisko wszelkiego zła. Przecież to on likwidował WSI. Był autorem raportu o ich działalności. Wielokrotnie przypominał, że niemal wszyscy wyżsi rangą funkcjonariusze WSI byli szkoleni w Moskwie za czasów ZSRR. “WSI były służbą niewydolną, niechroniącą państwa polskiego” – Fakt przypomina słowa Macierewicza sprzed trzech lat i kwituje stwierdzeniem: “Słowa, słowa, słowa…”

A mu zauważamy, że nie ma jaśniejszego przekazu, że dla Macierewicza są równi i równiejsi. Tylko czy ten rozdźwięk między deklaracjami a praktyką jest dobry dla Polski?

Źródło: Fakt