Zebrane dane wskazują z dużym prawdopodobieństwem, że Mariusz Muszyński od połowy lat 90. jako oficer służb “prowadzi” obecną prezes KK Julię Przyłębską – pisze Gazeta Wyborcza, która rok temu ujawniła, że Mariusz Muszyński, wybrany głosami PiS na sędziego Trybunału Konstytucyjnego, ukrył przed Sejmem, że na początku lat 90. był oficerem Zarządu Wywiadu UOP (dzisiejsza Agencja Wywiadu).
Dziennikarze dotarli do informacji, z których wynika, że Trybunałem kieruje b. oficer służb i jego współpracownica. Zebrane przez GW dane wskazują z dużym prawdopodobieństwem, że Muszyński, dziś wiceprezes TK, od połowy lat 90. jako oficer służb “prowadzi” obecną prezes TK Julię Przyłębską. Poznali się na placówce w Berlinie i przez lata utrzymywali relacje, których charakter mógł być związany z pracą Muszyńskiego dla specsłużb.
Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej. |
Andrzej Przyłębski (mąż Julii) został zwerbowany jako “specjalista – kontakt operacyjny”. Dostał nowy pseudonim i przekazany został do wydziału ds. Europy Zachodniej Zarządu Wywiadu. Według ustaleń GW wraz z ponownym werbunkiem Przyłębskiego wywiad zainteresował się jego żoną Julią, wówczas sędzią poznańskiego sądu rodzinnego. Przyłębską prowadził… Mariusz Muszyński, oficer, który do specsłużb wstąpił na początku lat 90., a szkołę w Kiejkutach ukończył w 1993 r.
Spotkali się w Berlinie gdzie Muszyńscy (obecny wiceprezes TK był tam z żoną) i Przyłębscy trzymali się razem. Nie jest oczywiste, że Przyłębski miał świadomość, że Muszyński pracuje na podwójnym etacie i odpowiada w służbach za kontakt ze współpracownikami wywiadu. Według dwóch relacji ludzi wywiadu, na których powołuje się GW, Muszyński w trakcie pracy w Berlinie złożył wniosek o przekwalifikowanie Przyłębskiej z „zabezpieczenia” na „osobowe źródło informacji”. Nadał jej pseudonim i przyjął do „prowadzenia”.
Jak pisze GW “Dyplomatyczna kariera Muszyńskiego zakończyła się ok. 2002 r. Musiał w trybie pilnym wrócić do kraju. Okoliczności nie są dokładnie znane. Wiadomo tylko, że nastąpiło to na wniosek strony niemieckiej. Nie było to wydalenie (niepraktykowane w relacjach państw sojuszniczych), ale „stanowcza prośba”. Wysoce prawdopodobna wersja jest taka, że Muszyński usiłował nakłonić do współpracy urzędnika z niemieckiego MSZ, przed którym się zdekonspirował jako pracownik wywiadu RP. Urzędnik poinformował swoje władze i doszło do interwencji.”
MSZ, Muszyński i Przyłębska nie chcieli rozmawiać z GW. Na pytania dziennikarzy o przeszłość obojga nie odpowiedziało również MSZ.
Tymczasem ostatni – i trwający – rozdział tej historii zaczyna się jesienią 2015 r., kiedy do władzy dochodzi PiS. Dla Muszyńskiego i Przyłębskich oznacza to nową drogę kariery. Po wyborczej wygranej PiS oboje ponownie spotkali się na gruncie zawodowym. Z rekomendacji tej partii zostali sędziami Trybunału Konstytucyjnego, który Jarosław Kaczyński nazywa “redutą układu III RP”. Muszyński – wbrew prawu – wchodzi na zajęte stanowisko i zostaje tzw. sędzią dublerem. Na PiS ujawnienie jego agenturalnej przeszłości nie robi wrażenia.
W grudniu 2016 r. kończy się kadencja prezesa TK Andrzeja Rzeplińskiego. Przyłębska zostaje prezesem Trybunału, Muszyński jej zastępcą.
Z informacji z wewnątrz TK wynika, że rzeczywistą władzę sprawuje tam Muszyński. Wprowadził kontrolę korespondencji służbowej, sprawdza konta pracowników w mediach społecznościowych, nakazał rejestrowanie każdego wejścia i wyjścia.
Jedną z pierwszych decyzji duetu Przyłębska & Muszyński była likwidacja portalu edukacyjnego TK oraz zdjęcie z korytarza fotografii poprzedników. Ze stron internetowych TK znikły tytuły profesorskie 13 sędziów oraz wyroki Trybunału, których wbrew prawu nie opublikował rząd PiS, a które Kaczyński uznał za “nieistniejące”. Dziennikarze TVN 24 podali, że regularnymi gośćmi w TK są politycy PiS zainteresowani rozstrzygnięciami Trybunału w sprawach ważnych dla partii ustaw.
Źródło: Gazeta Wyborcza