Do bardzo dziwnej sytuacji doszło podczas jednej z konferencji ministra Morawieckiego. Gdy ten zaczął mówić o zdrowiu, próbował nawiązać do fraszki Jana Kochanowskiego „Na zdrowie”. Utwór ten należy do kanonu lektur a uczniowie poznają go w szkole podstawowej. Tymczasem minister Morawiecki najwyraźniej go dobrze nie zna. Niektórzy komentatorzy życia politycznego posuwają się dalej i twierdzą, że to nie brak znajomości fraszki był przyczyną dziwnego zachowania Mateusza Morawieckiego. Czy rzeczywiście tak było?

Oceńcie sami:

Reklamy

https://www.youtube.com/watch?v=Ild1lzTibfA

My natomiast zachęcamy wszystkich, którzy chcą mówić o Polsce, do uważnego zapoznania się z podstawami kultury i historii literatury. Nie powinno być bowiem tak, że minister konstytucyjny polskiego rządu, odpowiadający za finanse, żartuje sobie z protestu lekarzy rezydentów. Panie ministrze, te żarty są naprawdę nie na miejscu. Fraszka to utwór wierszowany, często humorystyczny lub ironiczny. A sprawa jest poważna.

Co pan powie wszystkim starszym, schorowanym ludziom, gdy przyjdą do lekarza a jego tam po prostu nie będzie, bo do wyjazdu na Zachód zachęcała go posłanka PiS? Co pan powie tym wszystkim ofiarom wypadków i zdarzeń losowych, do których nie dojechali ratownicy medyczni, bo zrezygnowali z zawodu przez głodowe pensje? Co pan powie rodzicom noworodków, przy których brakuje pielęgniarek, bo te są traktowane przez rząd jak piąte koło u wozu i nikt nie chce słuchać o ich trudnej sytuacji?

Poprzedni artykułKuba Sienkiewicz ma dość PiS. Wydają pieniądze na pomniki a nie mają na służbę zdrowia
Następny artykułRząd kontratakuje: to lekarze mają płacić! Szykuje się zapaść w służbie zdrowia