Fundacja powoływana przez Ministerstwo Rozwoju ma zajmować się transformacją cyfrową polskich przedsiębiorstw. Lwią część budżetu pochłoną wynagrodzenia pracowników i ekspertów.

Do Rządowego Centrum Legislacji wpłynął projekt ustawy o Fundacji Platforma Przemysłu Przyszłości. Cele fundacji? “Działanie na rzecz wzrostu globalnej konkurencyjności polskich przedsiębiorców poprzez wsparcie ich transformacji cyfrowej przy wykorzystaniu systemów cyber-fizycznych, Internetu Rzeczy, robotyzacji, sztucznej inteligencji, technologii komunikacyjnych pomiędzy maszynami a człowiekiem i maszynami, a także innych rozwiązań technicznych przemysłu 4.0”.

Reklamy

O co chodzi? Przemysł 1.0, to rewolucja przemysłowa i wynalezienie maszyny parowej pod koniec XVIII wieku, 2.0 – zastosowanie elektryczności pod koniec XIX wieku, a 3.0 to automatyzacja przemysłu, przypadająca na okres PRL-u. Czwarta “rewolucja przemysłowa” ma być związana z technologiami cyfrowymi i transformacją zakładów wytwórczych w inteligentne fabryki.

Fundacja ma dostarczać na rynek wiedzę techniczną, inicjować przepływ doświadczeń oraz wspierać przedsiębiorców w opracowywaniu i wdrażaniu nowych technologii i modeli biznesowych. W wykazie usług fundacji znajdują się m.in. wykłady, publikacje, kampanie objazdowe, szkolenia i wsparcie dla nowatorskich rozwiązań.

Majątek fundacji stanowi fundusz założycielski, w wysokości 1 miliona złotych, przekazany przez Skarb Państwa reprezentowany przez ministra Mateusza Morawieckiego.

Źródłami finansowania mają być m.in. darowizny, wpływy pochodzące z prowadzonej działalności gospodarczej i dotacje. “Platformie może być przyznana jednorazowa dotacja z budżetu państwa na pierwsze wyposażenie w środki obrotowe” – napisano w projekcie.

Fundacja “będzie mogła być finansowana zarówno przez sektor publiczny, jak i prywatny”. “Początkowo główne źródło finansowania stanowić będą środki publiczne. Docelowo, środki prywatne mają stanowić znaczące źródło finansowania Platformy” – deklaruje Ministerstwo Rozwoju.

Z planu wydatków Fundacji wynika, że ogromną większość kosztów pochłoną wynagrodzenia. W pierwszym roku funkcjonowania będzie to niecałe 10 milionów zł, czyli połowa całego rocznego budżetu. W kolejnych latach, aż do 2027 roku, kwota przeznaczona na wynagrodzenia wzrośnie do niemal 14 mln zł.

Źródło: Gazeta Wyborcza

Poprzedni artykułKompromitacja MSZ. Eksperci demaskują manipulacje w sprawie sądów
Następny artykułProblem Rafalskiej. Nie obroniła interesu polskich pracowników