
Sąd uznał, że minister koordynator służb specjalnych Mariusz Kamiński nie miał podstaw, by odbierać dostęp do tajemnic pułkownikowi Jackowi Mące, wieloletniemu szefowi kontrwywiadu w ABW – informuje TVN24. Sprawę rozpatrywał Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie na wniosek pułkownika Jacka Mąki.
Sędziowie uznali, że nie było podstaw do odebrania mu poświadczeń bezpieczeństwa, gwarantujących dostęp do krajowych, NATO-wskich i unijnych tajemnic. Dodatkowo sędziowie kosztami postępowania obciążyli ministra koordynatora służb.
Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej. |
Mąka był dwukrotnie wiceszefem największej polskiej służby specjalnej, czyli Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Najpierw w czasie rządów SLD a później jako zastępca generała Krzysztofa Bondaryka, w czasach rządów koalicji PO-PSL. Nadzorował piony operacyjne i kontrwywiad.
„Dla PiS stał się symbolem licznych patologii. Tyle, że gdy ludzie Prawa i Sprawiedliwości przejęli władzę, niespecjalnie udało się im te patologie znaleźć” – mówi jeden z posłów, który zasiada w komisji do spraw służb specjalnych.
Przyczyną odebrania Jackowi Mące certyfikatów była sprawa wypadku z 2011 roku. Nowy szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego profesor pułkownik Piotr Pogonowski postanowił do niej wrócić. Złożył doniesienie do prokuratury, że w rzeczywistości Mąka nie uległ wypadkowi, a został pobity przez męża kobiety, z którą łączył go romans. W ocenie Pogonowskiego, ta sprawa uniemożliwia pułkownikowi dostęp do tajemnic. W sprawie prowadzono śledztwo, którego wyniki potwierdziły wersję Mąki: nie było pobicia, a do wypadku doszło, gdy po pracy odwiedził znajomą i spadł trzy piętra w dół, po tym, jak usiadł na barierce balkonu. „Popełniłem w przeszłości błędy, ale dotyczą one mojego prywatnego życia. Nie pozwolę, by służyły za pretekst, by mnie zdyskredytować jako funkcjonariusza i człowieka państwa” – mówił pułkownik Jacek Mąka dziennikarzom, gdy zapowiadał, że odwoła się do sądu od decyzji o odebraniu mu certyfikatów. Zwłaszcza, że z powodu ich odebrania nie mógł dłużej pełnić funkcji dyrektora do spraw bezpieczeństwa w jednym z koncernów telekomunikacyjnych, co wiąże się ze stratami finansowymi.
„Ta sprawa jest kolejnym sygnałem, że minister koordynator Mariusz Kamiński myli sprawy prywatne z publicznymi. Jestem przekonany, że wkrótce identyczny werdykt sądu zapadnie w sprawie byłego szefa CBA Pawła Wojtunika, któremu również odebrano dostęp do tajemnic” – powiedział poseł PO i członek speckomisji Marek Biernacki.
Wojtunikowi najpierw zawieszono a później po trwającym rok postępowaniu sprawdzającym odebrano certyfikat. Przyczyną stała się jego rozmowa z ówczesną wicepremier Elżbietą Bieńkowską, która została potajemnie nagrana przez kelnerów w restauracji „Sowa i Przyjaciele”. W ocenie Kamińskiego szef CBA zdradził wtedy tajemnice operacyjne służby. Jednak prokuratura nie postawiła mu zarzutów. Sam Wojtunik złożył doniesienie do prokuratury, że odbierając mu certyfikat szef ABW i minister koordynator popełnili przestępstwo przekroczenia uprawnień.
Źródło: tvn24