Nowa ordynacja wyborcza to koniec samorządności. Kosiniak-Kamysz ostro o pomysłach PiS.

PiS w piątek złożyło w Sejmie projekt zmian w kodeksie wyborczym oraz w ustawach: o samorządzie gminnym, samorządzie powiatowym i o samorządzie województwa – donosi Rzeczpospolita. Najwięcej po zniesieniu jednomandatowych okręgów wyborczych stracą ludowcy. Opozycja oniemiała.

O zmianach mówiło się od dawna. Zarówno PO, jak i Nowoczesna przewidywały, że projekt PiS będzie antydemokratyczny, mówiono o skasowaniu drugiej tury wyborów na prezydentów miast, burmistrzów i wójtów, o zmianie granic okręgów, tak by działaczom PiS łatwiej było zdobywać samorządowe mandaty.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


Sens tej zmiany wymierzony jest w PSL. To wyniki ludowców z 2014 roku do dziś są solą w oku polityków Zjednoczonej Prawicy i były powodem oskarżeń o “skręcanie” wyborów. Zarówno na zniesieniu JOW, jak i wprowadzeniu po następnych wyborach dwukadencyjności najwięcej traci PSL.

Prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz na specjalnej konferencji zamierza ogłosić “koniec samorządów”. Jego zdaniem “całość tego projektu ustawy wygląda tak, że PiS chce ustawić warunki gry, żeby były dla nich jak najbardziej korzystne”.

Wszystkie inne partie zarzucają zresztą PiS upartyjnianie samorządów, wskazując, że wybory proporcjonalne do mniejszych liczebnie rad zostawiają pole wyłącznie partiom, i to tym największym. Być może dlatego powściągliwa w ocenach zmian jest PO.

Oczywiste jest, że PiS mogło pójść znacznie dalej w swoich pomysłach. Wolało jednak realizować swoje interesy w mniejszym stopniu. Tym bardziej że do zmian strukturalnych dodano cały szereg propozycji prospołecznych, takich jak obowiązek tworzenia budżetu obywatelskiego, nadanie radnym uprawnień kontrolnych w ich okręgach czy organizowanie wyborów przez PKW, a nie władze lokalne, co ma zapewnić ich trasparentność polityczną.

Największa zmiana dotyczy chyba jednak PKW, która nie będzie już tworzona przez środowisko sędziowskie, tylko wybierana przez polityków, ale dopiero od następnej kadencji parlamentu. Może to świadczyć o tym, że PiS jest bardzo pewne swoich przyszłych rezultatów wyborczych…

Źródło: Rzeczpospolita