Partia rządząca postanowiła dokonać rewolucji w systemie wyborczym i wykluczyć sporą grupę obywateli z możliwości objęcia mandatu radnego. O ironio nazwano to poszerzeniem demokracji!

Inicjatorzy zmian kierują zainteresowanie na błahe i niewystępujące bądź rzadkie fałszerstwa wyborcze. Akcentuje się kształt urny i przemęczenie komisji wyborczej. Tymczasem w projekcie nowej ordynacji wykluczono możliwość kandydowania na radnego powiatowego i wojewódzkiego, jeśli kandyduje się na burmistrza. Nie wiadomo, dlaczego odebrano prawo wyborcze obywatelom Polski aktem niższym od Konstytucji. Dlaczego ktoś uważa, że zagrożona jest Konstytucja w sytuacji, gdy jedna osoba chce kandydować na radnego powiatowego oraz wójta, skoro i tak ostatecznie może objąć tylko jedną z tych funkcji?

Komisja wyborcza nie będzie już mogła zarejestrować osoby, która chciałaby starać się jednocześnie o któryś z tych mandatów. Jeśli kandydat na burmistrza nie wygra wyborów, a zajmie drugie miejsce, to nie mogąc kandydować do powiatu bądź sejmiku, znika z przestrzeni publicznej. Co ciekawe ograniczenie to nie dotyczy tylko 560 osób w Polsce – parlamentarzystów. Jeśli bowiem parlamentarzysta będzie ubiegał się o mandat wójta i przegra te wybory, będzie dalej komentował rzeczywistość, a nawet ją w dużym stopniu kreował, bowiem przy rejestracji w wyborach na wójta nie musi składać mandatu parlamentarnego.

Reklamy

I la kogo ta dobra zmiana?

Poprzedni artykułWażny apel dotyczący prac nad ustrojem sadownictwa. 28 organizacji prosi o zatrzymanie destrukcji systemu
Następny artykułKoniec wolności słowa w Sejmie? PiS będzie mógł odbierać parlamentarzystom wynagrodzenie za wypowiedzi krytyczne wobec władzy