Szokujące oblicze dieselgate w Polsce. Prezes sądu mianowana przez Ziobrę broni Volkswagena i każe szukać sprawiedliwości w… Niemczech.

Ku zaskoczeniu obserwatorów, Sąd Okręgowy w Warszawie uznał, że Polak nie może domagać się sprawiedliwości od zagranicznego producenta, który wprowadzał lokalnych klientów w błąd i odrzucił pozew zbiorowy przeciwko niemieckiej centrali Volkswagen AG, z siedzibą niemieckim Wolfsburgu.

Powstaje pytanie, czy niezawisłe, polskie sądy stwierdzają, że zagraniczna firma może dowolnie oszukiwać klientów, byle poza granicami własnej siedziby? Prawnicy, którzy złożyli wniosek twierdzą, że absolutnie nie. Tymczasem odrzucając pozew warszawski sąd stwierdził, że Polak nie ma prawa skarżyć zagranicznego koncernu.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


Zdaniem komentatorów, wykorzystanie prawa europejskiego w ten sposób jest nadgorliwością sądu, a przepisy i orzeczenia Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, wcale nie wymuszają takiego orzeczenia, jak mogłoby wynikać z interpretacji przez sąd unijnego prawa.

Sąd zajmował się sprawą na wniosek Stowarzyszenia Osób Poszkodowanych przez Spółki Grupy Volkswagen AG. Pozew wystosowano, ponieważ – gdy okazało się, że podane w ofercie informacje dotyczące emisji spalin były efektem oszustwa polegającego na celowym zaniżaniu rzeczywistej emisji spalin – klienci, którzy nabyli auta marki Volkswagen poczuli się wprowadzeni w błąd. Pozew złożyli pełnomocnicy Stowarzyszenia Osób Poszkodowanych Przez Spółki Grupy Volkswagen AG „STOPVW”.

Sąd okręgowy argumentuje, że nie ma w Polsce bezpośredniej szkody wynikającej z działalności koncernu. “Będziemy udowadniali, że ta szkoda powstała” – mówi mec. Konrad Kacprzak z kancelarii Świeca i Wspólnicy. “Dziś złożymy wniosek o wydanie pisemnego uzasadnienia, jak tylko sąd je sporządzi, to złożymy zażalenie do Sądu Apelacyjnego w Warszawie” – dodaje.

Sąd skupił się na analizie orzecznictwa Trybunału Sprawiedliwości UE w Luksemburgu i wskazał, że szkoda bezpośrednia wystąpiła na obszarze RFN, a w Polsce mamy do czynienia, co najwyżej ze szkodą pośrednią. Skutek i przyczyna w przywoływanym orzecznictwie są bardzo ważne. Dziś warszawski sąd skupił się tylko na aspekcie przyczyny, zupełnie pomijając część orzecznictwa Europejskiego Trybunały Sprawiedliwości, dotyczącą skutku. W skrócie, zdaniem warszawskiego sądu, za wprowadzenie w błąd klienta mogliby zaskarżyć niemiecki koncern tylko Niemcy. Tymczasem, zgodnie z orzecznictwem ETS, co sąd w Warszawie zdaje się pominął, – a co jest przecież logiczne – skutek pojawia się w miejscu wystąpienia szkody, co nie tylko otwiera drzwi Polakom w pozwie przeciwko niemieckiemu Volkswagenowi, ale otwiera je w miejscu najbardziej dogodnym dla Polaków, czyli za pośrednictwem polskich sądów… a przynajmniej powinno otworzyć te drzwi.

Sprawę wykryto w USA we wrześniu 2015 r. Tam też niemiecki koncern zgodził się zapłacić gigantyczne odszkodowania. Jeden z inżynierów koncernu usłyszał wyrok więzienia. Nawet w Niemczech urzędnicy podjęli decyzję o niedopuszczeniu do ruchu jednego z modeli aut. Polskie urzędy do tej pory nie nałożyły na Volkswagena żadnych sankcji.

Przewodniczącą Sądu Okręgowego w Warszawie jest Joanna Bitner, która na nadzwyczajnym kongresie sędziów krytykowała poprzedni rząd.
Źródło: wGospodarce