Kolejowa sieć coraz bardziej się kurczy. Fatalna sytuacja z torami w Polsce

Brytyjczycy od lat 60. zlikwidowali setki kilometrów linii kolejowych. Teraz je odbudowują, ponieważ system transportowy na Wyspach stał się niewydolny. Do polskich polityków właśnie trafił apel, żeby powstrzymać likwidację linii w naszym kraju. Istnieje bowiem ryzyko, że za moment powtórzymy los Brytyjczyków.

“PKP SA od mniej więcej 3-4 lat – pomimo wielu głosów sprzeciwu – intensywnie rozbiera lokalne linie kolejowe. Co więcej pas ziemi pozostały po rozebranej linii kolejowej jest niejednokrotnie przerywany przez sprzedaż pojedynczych działek, co definitywnie uniemożliwia ewentualną odbudowę” – czytamy w apelu do parlamentarzystów.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


Argument przemawiający za rozbiórką nieużywanych linii kolejowych jest zawsze ten sam: skoro pociągi nie jeżdżą, to tory niszczeją, są rozkradane i nie ma sensu wydawać pieniędzy na ich utrzymanie. Tymczasem jeden z sygnatariuszy listu, prezes Fundacji ProKolej Jakub Majewski, zwraca uwagę: “Nigdy nie słyszałem, by ktoś argumentował, że po jakiejś drodze jeździ mało samochodów, więc trzeba ją zamknąć, bo się nie opłaca jej utrzymywać. Natomiast w przypadku linii kolejowych ten argument pada ciągle.”

Polska sieć dróg publicznych liczy 420 tysięcy kilometrów. Sieć kolejowa liczy około 18 tysięcy kilometrów. Sieć drogowa się systematycznie rozwija, a ta druga – zwija.

Od czasu transformacji zlikwidowaliśmy niemal jedną trzecią sieci kolejowej. Od wejścia do Unii Europejskiej wybudowaliśmy prawie 3 tysiące kilometrów nowych dróg, ale tylko 36 kilometrów linii kolejowych.

“Od kliku lat PKP próbuje łatać swój budżet sprzedając na złom nieużywane szyny, po których ok kilkunastu lat nic nie jeździ. Ale okazuje się, likwidacja nieużywanych linii nie przynosi spodziewanych zysków. Bo koszty rozbiórki są wyższe niż cena uzyskana za złom, a teren trzeba jeszcze zrekultywować. W rezultacie PKP ogranicza sieć transportową i jeszcze do tego dopłaca” – mówi jeden z ekspertów.

Specjaliści twierdzą, że nawet nieczynne od lat linie kolejowe mogą się przydać. Np. Pomorska Kolej Metropolitalna jeździ po trasie nieczynnej od czasów wojny. Tylko dzięki temu, że nie została sprzedana, można było ją odbudować i przywrócić do eksploatacji. PKM okazała się ogromnym sukcesem. Kolejny przykład: linia do Trzebnicy na Dolnym Śląsku, którą PKP porzuciło i próbowało zlikwidować. Po przejęciu przez urząd marszałkowski i remoncie obsługuje mieszkańców Dolnego Śląska. A do przewoźnika trafiają listy, żeby uruchomić tu więcej pociągów, bo jest więcej chętnych niż miejsc.

Przykładów jest wiele. Problemów też. Kolejny to nieprzyjazne prawo. Jest przepis mówiący, że jeśli linia jest nieużywana przez trzy lata, to powstaje obowiązek podatkowy i trzeba zapłacić podatek od nieruchomości. Sytuacja dość kuriozalna, bo państwowe PKP ma płacić podatek państwu za linię, która też jest państwowa. Wyprostowanie tego przepisu to kolejny postulat skierowany do parlamentarzystów.

Pod apelem podpisały się najróżniejsze organizacje, stowarzyszenia hobbystów, organizacje ekologiczne, muzea i skanseny, koleje drezynowe, gminy, powiaty, a nawet cztery urzędy marszałkowskie.

Źródło: Money.pl