[Counter-Box id="1"]

Uchwalona przez Sejm w ubiegły piątek ustawa o „rynku mocy” przewiduje, że od 2021 r. mamy dopłacać w rachunkach za prąd na ową moc. To nic innego jak subsydia dla energetyki potrzebne do budowy nowych elektrowni. Teraz rachunki rolników za prąd mogą wzrosnąć o jedną piątą, bo to sadownicy, producenci zbóż, czy hodowcy krów będą musieli zrzucić się na bezpieczeństwo energetyczne.

Koncerny przekonują, że potrzebują tych pieniędzy, bo bez nich nie będą w stanie sfinansować inwestycji. “Bez tej ustawy za dwa lata nie ma prądu w gniazdkach” – ostrzegał na ostatniej prostej prac w Sejmie wiceminister energii Grzegorz Tobiszowski. Te ostrzeżenia mają też potwierdzać wyniki analiz przeprowadzonych przez Polskie Sieci Elektroenergetyczne.

Reklamy

Firmy, właściciele różnych elektrowni będą rywalizować w aukcjach na zagwarantowanie dostaw prądu w określonym czasie. W zamian dostaną za to pieniądze. Wygra ten, kto zaoferuje najniższą cenę.

Odnawialne źródła energii (OZE) takie jak wiatr czy słońce są na straconej pozycji, bo w przeciwieństwie do elektrowni konwencjonalnych nie mogą zagwarantować dostaw.

Dlatego w ciągu 10 lat firmy energetyczne dostaną według różnych szacunków ok. 25 mld zł. Z czego najwięcej zapłacą rolnicy, małe i średnie firmy – 15 mld zł, gospodarstwa domowe – 7 mld zł, a wielki przemysł 2,1 mld zł.

W przełożeniu na rachunki ma to się oznaczać dla konsumentów podwyżki od 2 do 10 zł miesięcznie. Ile dokładnie to będzie, zależeć od rocznego zużycia.

Źródło: Gazeta Wyborcza

Poprzedni artykułTak władza nagradza swoich. Zięć Piotra Dudy został dyrektorem.
Następny artykułPonad sto tysięcy za stoisko u Rydzyka. Skandaliczną kwotę zapłaciło ministerstwo.