Poseł kłamca z PiS? Uczestniczył w masakrze na Wybrzeżu

Równo 47 lat temu, 17 grudnia 1970 r. strzały wojskowych w Gdyni rozpoczęły masakrę na Wybrzeżu. Fakt ujawnił, że w wydarzeniach tych uczestniczył 1. Warszawski Pułk Czołgów z Elbląga – jednostka, w której służył Leonard Krasulski, poseł PiS i przyjaciel prezesa Jarosława Kaczyńskiego. Polityk latami ukrywał niechlubną przeszłość.

Od opublikowania informacji kompromitujących posła minął prawie rok, ani nie wysłał tabloidowi zapowiadanego pozwu, ani nie wytłumaczył się swoim wyborcom. Udaje, że sprawy nie ma.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


Tymczasem Leonard Krasulski na swojej stronie pisał, że „Od 1968 r. pracował w Zakładach Piwowarskich w Elblągu. W latach 70. aktywnie uczestniczył w wiecach i demonstracjach w Stoczni Gdańskiej i Trójmieście.” Po publikacji w Fakcie ten fragment zniknął ze strony internetowej parlamentarzysty. W rozmowie z Faktem polityk przyznał w końcu, że w 1970 r. służył w Ludowym Wojsku Polskim! Zaprzeczał jednak wyjazdowi na pacyfikację robotników twierdząc, że wyjazdu odmówił.

Historycy, z którymi rozmawiał Fakt, wyśmiali tłumaczenia posła. Profesorowie Jerzy Eisler i Antoni Dudek nie dowierzali, by młody żołnierz mógł sprzeciwić się swoim przełożonym i w ogóle za to nie odpowiedzieć. „Taki ktoś błyskawicznie straciłby pracę i zostałoby to odnotowane w jego aktach. Dla mnie to brzmi jak bujda z chrzanem!” – powiedział prof. Dudek.

Sprawa Leonarda Krasulskiego okazała się na tyle ważna, że zaangażowało się w nią MON.  Zanim Krasulski „awansował do stopnia plutonowego, wszystkie opinie o nim były pozytywne. Dopiero kiedy mógł już dowodzić plutonem i nie wykonywał rozkazów, zdegradowano go do stopnia szeregowego” – powiedział ówczesny rzecznik MON Bartłomiej Misiewicz i pokazał dokumenty. Sęk w tym, że… nie wszystkie!

Fakt sprawdzilł w Archiwum Wojskowym w Toruniu, gdzie zgromadzone są akta. Teczka personalna Leonarda Krasulskiego przeczy teorii o „niepodległościowej” postawie posła PiS w wojsku. W opinii okresowej obejmującej czas od 1 stycznia 1972 r. do 2 kwietnia 1975 r. przełożeni piszą, że jest „ideowo-politycznie mocno zaangażowany”. Krasulski służył w wojsku od 1969 do 1976 r. I tak, jak juz ujawnił Fakt, wyrzucono go z armii w lutym 1976 r. za kradzież beczki spirytusu. Z dokumentów wynika, że zarzucano mu też niespłacanie długów. „Często pożyczał pieniądze od swoich kolegów, a co gorsza od swoich podwładnych i rodziców swoich podwładnych. Pożyczane pieniądze oddawał potem na interwencję wyższych przełożonych” – czytamy w opinii z 6 marca 1976 r., którą MON ukryło.

W styczniu 2017 r. – po ujawnieniu przez Fakt kompromitujących informacji na temat Leonarda Krasulskiego – podczas konferencji prasowej w swoim elbląskim biurze polityk deklarował, że pójdzie do sądu. Jednak do dziś nie wpłynął żaden pozew. Leonard Krasulski udaje, że problemu w ogóle nie ma. Naprawdę? Nie ma?

Źródło: Fakt