Dramat tysięcy bezpłodnych par. Rządowy Zakaz wykorzystania sprzętu in vitro pozbawia ich szans na dzieci

Trzy publiczne kliniki leczenia niepłodności nie mogą korzystać ze sprzętu od Ministerstwa Zdrowia, jeśli chciałyby go użyć przy zapłodnieniu in-vitro – ustalili reporterzy TOK FM. Resort twierdzi, że nie po to ten sprzęt kupował i dlatego wymaga od klinik zapewnienia na piśmie, że nie używają go przy zapłodnieniu pozaustrojowym.

Problem w tym, że w przypadku kliniki Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, gdzie zabiegi in vitro finansuje stołeczny ratusz, taka prośba jest niezgodna z ustawą.
Wiceminister zdrowia Józefa Szczurek-Żelazko twierdzi, że były sygnały, że w trzech klinikach urządzenia są używane niezgodnie z zapisami umowy. “Dlatego, żeby nie było nieporozumień, wysłaliśmy takie pismo. Ministerstwo Zdrowia wyłoniło 16 ośrodków, w których miał być realizowany program prokreacyjny. Wśród nich były trzy podmioty, które wcześniej uzyskały zgodę na prowadzenie procedur in vitro. Założenie procedury konkursowej było takie, że ten sprzęt i środki mają być wykorzystane wyłącznie diagnostyce w ramach programu prokreacyjnego” – powiedziała wiceminister w rozmowie z TOK FM.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


 

Problem w tym, że Uniwersyteckie Centrum Zdrowia Kobiety i Noworodka w Warszawie, które dostało takie pismo też wykonuje in vitro dofinansowane przez stołeczny ratusz, a to przecież środki publiczne. “W ramach naszego programu mogą być finansowane i rozliczane procedury określone w katalogu procedur stanowiącym załącznik do umowy. Wskazujemy, jakie procedury chcemy finansować: diagnostyka, wykrywanie problemów związanych z niepłodnością. Mam świadomość, że niektóre samorządy finansują procedury in vitro, ale to są procedury odrębnie finansowane i jedno nie ma związku z drugim” – stwierdziła wiceminister, a na uwagę, że to też są środki publiczne, czyli wszystko byłoby zgodne z ustawą, bo publiczne świadczenia wykonywane byłyby na sprzęcie za publiczne pieniądze odpowiedziała, że “Na etapie przygotowania specyfikacji do konkursu te założenia były znane oferentom. Skoro podmiot leczniczy zdecydował się brać udział w konkursie miał świadomość, na co ma przeznaczać te środki.” Nie zaprzeczyła jednak, że użycie tego sprzętu jest zgodne z ustawą. Stwierdziła tylko, że “Na pewno nie jest zgodne z założeniami konkursu, umowy z podmiotem. To jest akt prawny. UCZKiN zobowiązał się, że nie będzie wykonywał tych świadczeń.”

Źródło: TOK FM