
Rezydenci w piątek rozmawiali z ministrem zdrowia Konstantym Radziwiłłem. Spotkanie zorganizował rzecznik praw pacjenta. Oprócz szefa resortu wziął w nim udział Marek Suski, szef gabinetu politycznego premiera Mateusza Morawieckiego, jednak wyszedł w połowie, tłumacząc, że ma zaproszenie do telewizji – informuje Gazeta Wyborcza. Stronom nie udało się osiągnąć porozumienia.
„Jesteśmy bardzo rozczarowani i zmęczeni. Minister odrzucił pomysł zwiększenia nakładów na służbę zdrowia do 6 proc. PKB” – powiedzieli młodzi lekarze zakończeniu rozmów. Zdaniem rezydentów ministrowie przyszli na spotkanie „kompletnie nieprzygotowani” i nie mieli żadnych pomysłów.
Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej. |
Przed spotkaniem Radziwiłł zapowiadał, że będzie miał dla rezydentów nowe propozycje, przedstawi im „pakiet rozwiązań dający im bardziej atrakcyjne warunki”. Nic takiego jednak nie padło. Tymczasem rezydenci przyszli na spotkanie z kompromisową propozycją. Zamiast żądania 6,8 proc. PKB na zdrowie w ciągu trzech lat byli gotowi zgodzić się na 6 proc. w ciągu pięciu lat. Obecny na spotkaniu Marek Suski, szef gabinetu politycznego premiera, miał powiedzieć, że taki scenariusz można rozpatrywać tylko w kategoriach cudu.
Według relacji rezydentów minister Radziwiłł chciał rozpocząć spotkanie od rozmów na temat swoich pomysłów dotyczących zmniejszenia kolejek oraz zwiększenia liczby lekarzy i pielęgniarek. Rezydenci się na to nie zgodzili, mówiąc, że kluczowa jest sprawa pieniędzy, bo to one są narzędziem do zmniejszenia kolejek i zwiększenia zatrudnienia.
„Potrzebna jest wola obu stron. U rezydentów jej zabrakło. Chcieli rozmawiać tylko o pieniądzach” – stwierdził minister Radziwiłł. – „Nie dogadaliśmy się z rezydentami w sprawie pieniędzy, więc do dalszych negocjacji nie doszło. Duża część nadwyżki budżetowej poszła na zdrowie, to świadczy o naszych uczciwych zamiarach. Uczynimy wszystko, by wzrost środków na służbę zdrowia był większy. Liczyłem na to, że oferta, którą przedstawiłem, przekona nieprzekonanych i wrócą do pracy. Dzisiejsza sytuacja wymaga od lekarzy dłuższej pracy.”
Zdaniem ministra wypowiadający klauzulę opt-out (dobrowolna zgoda lekarza na pracę powyżej 48 godz. tygodniowo) młodzi lekarze utrudnili pracę części szpitali. Radziwiłł zadeklarował jednocześnie, że „bezpieczeństwo pacjentów nie jest zagrożone”.
Źródło: Gazeta Wyborcza