Chaos, brak umów, sprzętu, opóźnione wypłaty i problem z decyzjami dla przedsiębiorców – tak po miesiącu istnienia wygląda funkcjonowanie Polskich Wód. O sprawie informuje portal Money.pl pisząc, że pracownicy i związkowcy winą obarczają poprzednie kierownictwo Ministerstwa Środowiska z Janem Szyszko na czele.
Brak podpisanej umowy z Pocztą Polską, czyli brak możliwości wysyłania informacji o wszczęciu postępowań lub decyzji przedsiębiorcom, brak sprzętu, brak umów – tak wyglądają pierwsze dni w pracy zatrudnionych w jednej z Dyrekcji Zlewni Wód Polskich.
Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej. |
Rzecznik Wód Polskich podkreśla, że w ubiegłym roku nowa spółka nie mogła wydawać pieniędzy, a “w niektórych przypadkach” samorządy nie przekazały sprzętu, z którego korzystali pracownicy. Z tego względu dopiero teraz stan wyposażenia jest uzupełniany.
“Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie dokłada wszelkich starań, żeby jak najszybciej zapewnić wszystkim pracownikom odpowiednie narzędzia pracy” – zapewnia Daniel Kociołek.
To efekt wprowadzania nowego Prawa Wodnego “na szybko”, choć Polska miała na to kilka lat.
“Wszystkie problemy wynikają z nieprzygotowania jej przez ekipę, która miała na to dwa lata, ale i tak nie zrobiła tego poprawnie. Z końcem poprzedniego roku nic nie było gotowe” – twierdzi Marcin Jacewicz, szef Zakładowej Organizacji Koordynacyjnej NSZZ “Solidarność” w Polskich Wodach.
Związkowcy wprost mówią, że z powodu braku umów o pracę i jasnego zakresu obowiązków, praca Wód Polskich jest zakłócona. Ostrzegają także rząd twierdząc, że pracownicy są na krawędzi buntu.
Do wprowadzenia zmian w prawie wodnym zobowiązała Polskę Unia Europejska. Gdyby do tego nie doszło, nasz kraj mógłby stracić 3,5 mln euro środków unijnych.
Źródło: Money.pl