Nieoczekiwany efekt ustawy zakazującej handlu w niedzielę. Stacje benzynowe zmienią się w supermarkety? 

Państwowa sieć sklepów wielobranżowych Orlen? Stoiska z mięsem, ubraniami a nawet elektroniką? Tak mogą wkrótce wyglądać wyglądać stacje benzynowe państwowego molocha z Płocka.

Wszystko z powodu wejścia w życie ustawy o zakazie handlu w niedzielę. Wśród wielu wyłączeń spod zakazu znajdują się też stacje benzynowe. Orlen jest własnością skarbu państwa i niektórzy komentatorzy zwracają uwagę, że w ten sposób stworzono mu możliwość zarabiania dodatkowych ogromnych pieniędzy a przecież ceny na stacjach benzynowych nigdy nie należały do niskich. Inni widzą w tym sposób na zwiększenie frekwencji w kościołach. 
Tworzy się potężną państwową sieć sprzedaży w sytuacji, w której inne podmioty nie będą miały tak dużych praw. Nic więc dziwnego, że prywatne sieci myślą o tym, jak do swojej oferty włączyć te elementy, które pozwolą im prowadzić sprzedaż również w niedzielę. Nie każdy ma przecież czas i możliwość zrobić zakupy od poniedziałku do soboty – szczególnie w czasach, gdy mamy tak wiele obowiązków i aktywności jako społeczeństwo. Na ocenę pozytywnych i negatywnych efektów zakazu handlu w niedzielę przyjdzie jeszcze czas. Jednak dzisiaj warto już zadać pytanie, czy za tym zakazem nie stoi też interes wąskiej grupy firm związanych z układem władzy. 
Zakaz handlu w niedzielę wpisuje się też w filozofie centralizacji, przewodniej roli partii, która chce nakazywać i zakazywać. Jest to odwrotny kierunek niż ten do społeczeństwa wolnego, które same decyduje o tym co i kiedy robi. Centralizacja i wzmacnianie roli państwa jako głównego organizatora życia społecznego to powrót do ideologii, które powinny odejść już dawno temu w niebyt.