Poseł Nowoczesnej Krzysztof Truskolaski zapytał Ministerstwo Obrony Narodowej o koszty, które w związku z podróżami Misiewicza poniósł podatnik. Kwoty, które opublikował Fakt szokują!

Pod odpowiedzią MON podpisał się wiceminister Bartosz Kownacki i zaznaczył, że samochód, którym służbowo poruszał się Misiewicz był bezawaryjny i „nie generował żadnych kosztów poza zużyciem paliw”! Misiewicz, jak podaje tabloid, nie był zwykłym użytkownikiem limuzyny. Na podstawie decyzji Nr 30/MON Ministra Obrony Narodowej z dnia 10 lutego 2017 r. w sprawie zasad korzystania ze służbowych samochodów byłemu rzecznikowi resortu obrony w ramach karty drogowej A „przysługiwał pojazd służbowy do wyłącznej i pełnej dyspozycji i bez ograniczenia limitu kilometrów”.

Reklamy

Jego służbowe auto w ciągu roku pokonało dystans ponad 95 tysięcy kilometrów. A koszty? Z danych przedstawionych przez Bartosza Kownackiego wynika, że na paliwo trzeba było wydać aż 57 568 złotych.

Dla porównania: przeciętny kierowca pokonuje w ciągu roku ok. 20 tys. kilometrów, a miesięcznie wydaje na paliwo nie więcej niż 300-500 złotych. A kierowca TIRa około 100 tys. Auto, którym jeździł Bartłomiej Misiewicz to nie był jednak TIR.

Źródło: Fakt

Poprzedni artykułProkuratorzy nie chcieli kłamać w sprawie wypadku Szydło! Odmówili obciążenia kierowcy Seicento
Następny artykułWidzowie masowo uciekają od TVP. Oglądalność Wiadomości na dnie