Kuriozalna sytuacja z zakazem handlu. Nikt z rządu nie wie jak to ma działać?

Przedsiębiorcy nie wiedzą, jak interpretować przepisy. A pomóc ma im… sąd – donosi portal Money.pl. Chodzi o zakaz handlu w niedzielę, który obowiązuje od 1 marca. najbliższa niedziela ma być pierwszą z zakazem handlu.

Ustawa o zakazie handlu jeszcze nie zaczęła obowiązywać, a już pojawiają się głosy, że czeka ją spora nowelizacja. Wszystko przez niejasno sformułowane przepisy.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


“Codziennie dzwonią do nas właściciele biznesów i pytają, czy mogą otworzyć lokale” – powiedział w rozmowie z money.pl Maciej Ptaszyński, dyrektor Polskiej Izby Handlu.

Do PIH codziennie dzwonią przedstawiciele biznesu z pytaniem czy mogą otworzyć sklepy, a pytając opisują swoją sytuację. Czy wspólnik lub rodzina mogą pracować? Wątpliwości jest więcej niż odpowiedzi.

“Pytania się za to mnożą z każdym dniem. Ustawa jest źle napisana. Najlepiej o jakości przepisów świadczy fakt, że obowiązują od kilku dni, realnie zadziałają w najbliższą niedzielę, a o nowelizacji słyszy się od miesięcy” – mówi Ptaszyński.

Państwowa Inspekcja Pracy oraz Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej zdają sobie sprawę ze skali problemów. Resort kilka dni temu opublikował własną interpretację części przepisów. Ponadto Inspekcja Pracy organizuje spotkania i konferencje. Ostatnia taka miała miejsce we wtorek. Jak informuje portal Money.pl zostanie zapamiętana na długo.

Handlowcy, żeby dostać się na spotkanie informacyjne Państwowej Inspekcji Pracy, podali się za… dziennikarzy. Ponieważ Polska Izba Handlu wydaje kilka periodyków, więc taki fortel się udał, ale bezpośredniego zaproszenia na wtorkową konferencję nie mieli, co potwierdza przedstawiciel PIH.

Wiadomo jedno: Przepisy są napisane tak, że wielu rzeczy nie wiadomo. Na podstawie obowiązującej ustawy nie da się jednoznacznie rozstrzygnąć, kto i kiedy może handlować. Dlatego przedsiębiorcy będą mieli do wyboru: albo ryzykują i czekają lata na potwierdzenie (lub nie) własnej interpretacji, albo się zamykają.

“Na sądy zostanie przerzucony ciężar interpretowania przepisów, a tak być nie powinno. Sąd porównuje stan faktyczny z istniejącymi przepisami i wydaje wyrok o złamaniu bądź nie prawa. W sytuacji, gdy w przepisach jest “czynności związane z handlem to czynności związane z handlem”, to nie ma mowy o jasnych przepisach. Sądy nie są od stanowienia prawa, a tutaj będą musiały wejść w tę rolę” – skomentował dla Money.pl Ptaszyński dodając, że “Państwowa Inspekcja Pracy i Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej próbują ratować sytuację i organizują spotkania oraz wydają interpretacje. Tylko że to raczej zbiór wskazówek niż wiążący dokument. Podczas ewentualnego procesu nie będzie można się na niego powołać, a dla przedsiębiorcy potencjalna kara 100 tys. zł to “być albo nie być” dla biznesu. Część zrezygnuje, niektórzy zaryzykują. Ale wszystko muszą konsultować z prawnikami.”

A przecież lepiej byłoby wszystko sprecyzować na poziomie ustaw, a nie czekać na procesy sądowe.

Źródło: Money.pl