Ratownicy medyczni stawiają ultimatum rządowi. Panika w Ministerstwie Zdrowia?

Ratownicy medyczni mają dość czekania. Zniecierpliwieni brakiem podwyżek grożą strajkiem. Jak pisze forsal minister zdrowia Łukasz Szumowski zapewnił, że obiecane pieniądze zostaną wypłacone, a dyrektorzy, którzy z tym zwlekają, mogą spodziewać się kontroli.

W zeszłym roku ratownicy protestami wywalczyli wzrost płac oraz szybkie uchwalenie ustawy o Państwowym Ratownictwie Medycznym. Porozumienie zakładało średni wzrost miesięcznego wynagrodzenia o 400 zł brutto od 1 lipca 2017 r. oraz o kolejne 400 zł od 1 stycznia 2018 r. – w sumie 800 zł miesięcznie. Podwyżki mieli dostać zarówno ratownicy pracujący w pogotowiu, jak i zatrudnieni poza systemem ratownictwa. Jednak wiele szpitali pensji im nie podniosło. Tłumaczyły się brakiem odpowiednich regulacji.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


Teraz Komitet Protestacyjny Ratowników postawił resortowi zdrowia ultimatum. Do 16 marca czeka na informacje o działaniach podjętych w celu realizacji zeszłorocznego porozumienia. Po upływie tego terminu rozpocznie akcję strajkową.

“Ratownicy, po pierwsze, nie chcą, a po drugie, nie mogą strajkować. Ale używamy tego słowa, ponieważ na hasła „demonstracja” i „protest” władze już się uodporniły” – powiedział Roman Badach-Rogowski, przewodniczący Krajowego Związku Zawodowego Pracowników Ratownictwa Medycznego i podkreślił, że akcja wypowiadania klauzuli opt-out przez rezydentów pokazała, że jedynym sposobem na wyegzekwowanie swoich postulatów jest doprowadzenie do sytuacji, gdy z powodu niedoboru kadr zaczyna walić się system. Ratownicy rozważają zatem ograniczenie liczby dyżurów, widząc, że w przypadku młodych lekarzy przyniosło to oczekiwany efekt.

“Ratownicy pracują po 300–400 godzin. Wystarczy, że będą brali tylko te dyżury, do których są zobligowani w ramach etatów lub kontraktów, żeby zabrakło obsady. „Strajk” będzie więc polegał na odmawianiu dodatkowej pracy” – wyjaśnił Roman Badach-Rogowski.

Resort kilkukrotnie apelował do szefów szpitali o wywiązanie się ze zobowiązań wobec ratowników, ale część z nich uważa, że nie ma ku temu podstawy prawnej. Ratownicy chcą więc, by stosowny akt prawny powstał. I to możliwie szybko, bo właśnie minął termin wypłaty drugiej transzy.

Źródło: forsal.pl