Nie ma komu przeprowadzić wyborów. Pisowska ustawa odstrasza chętnych do komisji wyborczych?

Do tej pory zgłosiło się zaledwie 70 osób chętnych do pełnienia funkcji urzędnika wyborczego informuje Wirtualna Polska. Zgodnie z nowymi przepisami, do końca kwietnia powinno ich być ponad 5,5 tysiąca. To jednak nie jedyne problemy związane z wyborami samorządowymi.

Sędzia Wojciech Hermeliński ocenił sytuację z liczbą zgłoszeń na urzędników wyborczych jako zatrważającą. Zgodnie z nowelizacją Kodeksu Wyborczego, którą przeforsował PiS, do końca kwietnia w całej Polsce stanowisko to powinno zajmować ponad 5,5 tys. urzędników.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


Mała liczba zgłoszeń wynika z obostrzeń, które wprowadza nowe prawo. Urzędnicy wyborczy nie będą mogli wykonywać funkcji w gminie, w której mieszkają lub pracują – wyjątkiem będą tylko miasta na prawach powiatu. Do tej pory techniczne zorganizowanie wyborów spoczywało na samorządach, teraz Korpus Urzędników Wyborczych powoła nowa szefowa Krajowego Biura Wyborczego – kojarzona z PiS Magdalena Pietrzak.

To jednak nie jedyny problem, jaki wiąże się z reformą Kodeksu Wyborczego. Z szacunków PKW koszt samych tylko wyborów samorządowych wyniesie 600 mln zł. To o 142 mln więcej, niż zapisano w budżecie na przeprowadzenie wyborów samorządowych, planowane przez prezydenta referendum ogólnokrajowe oraz ewentualne wybory uzupełniające do Senatu. Dziesiątki milionów pochłonie m.in. wyposażenie 28 tys. lokali wyborczych w kamery i obsługę informatyczną, bo wszystkie mają nadawać sygnał na żywo.

Wybory samorządowe planowane są między 17 października a 9 listopada. Zostało niecałe 8 miesięcy.

Źródło: Wirtualna Polska