Zakaz handlu w niedziele uderza w… PIP, bo inspektorzy też chcą wolnych niedziel

Zakaz handlu w niedziele doprowadził do buntu inspektorów Państwowej Inspekcji Pracy, którzy nie chcą wtedy pracować, a muszą, by kontrolować, czy przepisy są przestrzegane. O sprawie pisze portal Money.pl.

Związkowcy z „Solidarności”, którzy zgłosili w Sejmie projekt ustawy o zakazie handlu ciągle mówili o tym, że przywróci matki i ojców ich dzieciom we wszystkie niedziele. Nie wspomnieli jednak, że ta sama ustawa pozbawi rodziców dzieci inspektorów Państwowej Inspekcji Pracy. Ktoś bowiem musi kontrolować, czy przepisy stworzone z inicjatywy związkowców są przestrzegane.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


Na początku marca do Generalnego Inspektora Pracy wpłynęło pismo, w którym związkowcy piszą o łamaniu prawa przez samą inspekcję. W liście napisano, że choć pracownicy PIP zgodnie z ustawą mogą pracować w niedziele, święta i w nocy, to muszą być to „wyjątkowe przypadki”. W każdej innej sytuacji, będzie to łamanie prawa. I dokładnie na ten przepis powołują się związkowcy. Jak uzasadniają, kontrola przestrzegania zakazu handlu jest podstawowym zadaniem PIP. Nie może zatem być mowy o „wyjątkowości”.

Związkowcy pozwolili sobie także na przytoczenie szerokiego fragmentu uzasadnienia ustawy o zakazie handlu, w którym inni związkowcy z handlowej „Solidarności” przekonywali, jak bardzo praca w niedziele szkodliwa jest dla zdrowia pracowników. Skwitowali je wyjątkowo złośliwym pytaniem: „Komisja Krajowa zastanawia się, czy inspektorzy pracy, to jacyś 'inni’ pracownicy, do których powyższe, negatywne skutki pracy w niedziele i święta miałyby się nie odnosić?”.

Dokładnie na takie pytanie odpowiedzieć powinien Główny Inspektor Pracy – szef Państwowej Inspekcji Pracy. Zmierzy się także z zarzutem o łamanie ustawy o PIP.

Źródło: Money.pl