Szef rządu, którego jednym z głównych zadań była ofensywa dyplomatyczna i polepszenie notowań Polski na arenie międzynarodowej, zalicza wpadkę za wpadką. Wszystkiemu winien jego nieokiełznany język. Tym razem jak pisze Onet padło na Węgrów, choć przecież “Polak Węgier dwa bratanki”.

Mateusz Morawiecki „popisał się” w rozmowie z niemieckim portalem n-tv.de, a na rozmowę, która początkowo przeszła w Polsce bez echa uwagę zwrócili dziennikarze portalu Onet. Sprawa nie jest nowa, bo wywiad ukazał się 16 lutego (Morawiecki przebywał wtedy w Niemczech), ale może poważnie namieszać w naszej polityce zagranicznej. Co powiedział premier?

Reklamy

“Jesteśmy w Polsce bardzo daleko od sytuacji poważnego naruszenia zasad praworządności. Gdy porównuję sytuację w Polsce, która ma bardzo niski poziom korupcji i kwitnącą demokrację, z sytuacją u naszych przyjaciół z Bułgarii, Rumunii albo Czech – gdzie wszędzie jest pełno korupcji – albo do Węgier, to nie wiem, czy się śmiać, czy płakać” – wypalił Mateusz Morawiecki w wywiadzie dla n-tv.de. Węgrzy to jeden z naszych ostatnich sojuszników w Unii Europejskiej. Sojusznik o tyle strategiczny, że od sprzeciwu tamtejszego rządu zależy zablokowanie uruchomienia artykułu 7. Traktatu UE wobec Polski. Nikt z gabinetu premiera Viktora Orbana dotąd nie zabrał głosu w tej sprawie, ale po nagłośnieniu rozmowy ta sytuacja może prędko się zmienić.

Słowa premiera niechętnie komentuje też rzeczniczka rządu. Poproszona przez Onet o stanowisko rządu, Joanna Kopcińska przesłała wiadomość, w której cytuje dane na temat korupcji przygotowane przez Transparency International. Z informacji przesłanej przez rzecznik wynika, że Polska ma mniejszy problem ze zjawiskiem korupcji niż wymienione przez Morawieckiego państwa (zajmujemy 36. miejsce w rankingu, Czechy – 42, Słowacja – 54, Rumunia – 59, Węgry – 66, a Bułgaria – 71).

Źródło: Onet, Fakt

Poprzedni artykułKorespondent TVP chamsko o profesorze Krasnodębskim
Następny artykułBlisko 3 miliony złotych na ochronę prywatnych wieców politycznych Kaczyńskiego. Miesięcznice kosztują nas krocie