Wysokie nagrody dla rządzących się należały, a wspominanie o nich jest nie w porządku, bo… inni też brali! – tak Beata Kempa tłumaczyła się w Radiu ZET z wysokich kwot, które otrzymali członkowie rządu i urzędnicy z kancelarii premiera. Sama Kempa wzięła w ramach nagród 65 100 zł.

Za co te premie dla polityków PiS? Za to, że nikogo nie nagrano w drogiej knajpie! Takich argumentów użyła była szefowa kancelarii premiera. “Rząd pani premier Szydło nie pracował w Sowie & Przyjaciele i nie płaciliśmy tam rachunków” – zaznaczyła Kempa i dodała, że członkowie gabinetu Beaty Szydło „ciężko pracowali i wdrażali reformy”.

Nie chciała jednak skomentować czemu w taki razie większość z nich, z Szydło na czele, została odstawiona na bocznicę. Chętnie natomiast wracała do czasów rządów premiera Donalda Tuska i wyliczała, że były szef rządu przyznał ministrom i wiceministrom 125 nagród na łączną kwotę 416 800 zł. I zaraz potem stwierdziła, że „jak się chce w kogoś uderzyć kamieniem – trzeba mieć czyste sumienie”, co oznacza, że nie wolno krytykować nagród dla PiS, bo te przyznawano też za PO!

Reklamy

Źródło: Radio ZET

Poprzedni artykułDotkliwa porażka Morawieckiego. Biała księga okazała się partyjną propagandą
Następny artykułPrzez ten błąd pół miliona ludzi może stracić dach nad głową. Fatalna nowelizacja ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych