Kłamali w sprawie zakupów wojskowych? Większość pieniędzy za rządów PiS wydawane jest w innych krajach!

– Prawdziwym sprawdzianem tego, komu zależy na polskim przemyśle zbrojeniowym, jest kierunek wydawania pieniędzy. PiS na pewno skieruje strumień pieniędzy do polskich firm – mówił Antoni Macierewicz w październiku 2015 r. Tymczasem do polskiego przemysłu trafia coraz mniej pieniędzy pisze dziennik.pl i podaje kwoty. Od kilku lat corocznie jest to ok. 4 mld zł.

Wypowiedź Macierewicza miała miejsce na krótko przed wyborami parlamentarnymi, które wygrało PiS. Sam Macierewicz na ponad dwa lata został ministrem obrony narodowej. Później jeszcze wielokrotnie on i Bartosz Kownacki, wiceminister odpowiedzialny za modernizację wojska, podkreślali potrzebę zakupów w polskim przemyśle.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


W praktyce odpowiada za nie Inspektorat Uzbrojenia MON (IUMON). Z ramienia ministra to ta komórka prowadzi negocjacje i podpisuje umowy. W ubiegłym roku na nowy sprzęt wydała ponad 7,2 mld zł. Rok wcześniej było to niecałe 7 mld zł, a w najsłabszym 2013 r. niecałe 4 mld zł.

W latach 2014–2017 do przemysłu zbrojeniowego, który ma siedzibę w Polsce i prowadzi działalność gospodarczą na podstawie polskiego prawa, trafiły z MON ok. 4 mld zł. Ale o ile w 2014 r. było to 63 proc. wydatków IUMON, a rok później nawet ponad 70 proc., to już w roku ubiegłym było to zaledwie 54 proc. I to mimo takich transakcji jak zakup 500 ciężarówek Jelcz za ponad 400 mln zł.

W ubiegłym roku duża część pieniędzy na uzbrojenie poszła na zakup samolotów szkoleniowych AJT-M 346 czy tych przeznaczonych dla najważniejszych osób w państwie: Boeing 737 i samolotów Gulfstream G550. MON kupiło także produkowane w Stanach Zjednoczonych uzbrojenie dla F-16 (pociski AIM-120, AIM-9X czy AGM-158A).

Te malejące procenty udziału naszego przemysłu w dodatkach dla wojska to wypadkowa jego zdolności, które, trzeba powiedzieć sobie wprost, nie są wysokie – pisze dziennik.pl i cytuje gen. Adama Dudę, który do początku ubiegłego roku był szefem Inspektoratu Uzbrojenia: “Na pewno nie jest prawdą, że wszelkie zamówienia resortu są kierowane do polskiego przemysłu albo że ich wartość radykalnie wzrosła” – powiedział i tłumaczył, że “dane dotyczą tzw. pierwszego kontraktora. I nawet jeśli za finalny produkt odpowiada polski zakład, to często wiele komponentów kupowanych jest za granicą. Niestety, dużo rzadziej zdarzają się sytuacje odwrotne, czyli że podmiot zagraniczny kupuje sprzęt zbrojeniowy w polskich zakładach.”

 

Na pocieszenie dziennik.pl dodaje, że Inspektorat Wsparcia Sił Zbrojnych, który dba o wszelkie naprawy i kupuje sprzęt powszechnego użytku, jak np. wózki widłowe, cysterny, paliwa, umundurowanie czy żywność w 2017 r., z ponad 7 mld zł przeznaczonych głównie na zakup dostaw i usług, 95 proc. wydał u polskich podmiotów.

Źródło: dziennik.pl