Rozpad PiS? Członkowie ten partii przestają rozumieć zmiany

Jan Dziedziczak do tej pory uważany za partyjnego kadrowego PiS został odwołany ze stanowiska sekretarza stanu w MSZ. Oficjalnym powodem jest redukcja liczby wiceministrów, ale w partii rośnie frustracja z powodu dymisji kolejnego polityka tej partii.

„Na wniosek ministra Czaputowicza premier ograniczył liczbę sekretarzy stanu w MSZ. Jedynym sekretarzem stanu w MSZ pozostanie min. Konrad Szymański”. W ten sposób, jednym wpisem na Twitterze, bez wymieniania nazwiska, odwołano Jana Dziedziczaka, do dzisiaj jedynego posła PiSu w kierownictwie resortu spraw zagranicznych. Dziedziczak wyłączył komórkę. Prawdopodobnie nie chce rozmawiać z dziennikarzami.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


W PiS nie ukrywają jednak zdziwienia informacją o tej dymisji. Niektórzy politycy partii rządzącej mówią nawet, że „PiS traci kontrolę nad kolejnym resortem”.

Oprócz Dziedziczaka pracę stracił jeszcze jeden jego bliski współpracownik: Jan Parys, jeszcze do niedawna szef jego gabinetu. Teraz został zwolniony z Akademii Dyplomatycznej. Oprócz Dziedziczaka i Parysa ze stanowiska, półtora miesiąca wcześniej, została odwołana Barbara Ćwioro, dyrektor Departamentu Polityki Europejskiej, uważana w ministerstwie za najbardziej zaufaną osobę Witolda Waszczykowskiego. Obecnie Ćwioro pozostaje „w dyspozycji kadr”. Jeśli jej kandydaturę pozytywnie zaopiniują posłowie, wkrótce ma wyjechać za granicę.

W Sejmie zarówno politycy opozycji jak i PiS są zgodni: Czaputowicz wycina ludzi Waszczykowskiego. Jak pisze Newsweek w obozie władzy rośnie frustracja związana z centralistycznym stylem zarządzania Jarosława Kaczyńskiego. Łatwo było jeździć po Polsce i rozmawiać z wyborcami z pozycji opozycji. Teraz posłowie PiSu muszą ruszyć w teren przed wyborami i tłumaczyć decyzje rządu, których sami nie rozumieją.

Źródło: newsweek