Sprzed siedziby Ministerstwa Edukacji ruszył nauczycielski protest. Bezpośrednią przyczyną są drastycznie niskie płace w tym zawodzie oraz równie niskie podwyżki. Wypłatami obarczono samorządy, które środki mają znaleźć w subwencji oświatowej. Onet cytuje Związek Miast Polskich, który wyliczył, że miastom i gminom zabraknie na to aż 600 milionów złotych.
Nauczyciele oraz członkowie Związku Nauczycielstwa Polskiego z całej Polski, którzy dziś protestowali przed Ministerstwem Edukacji, domagali się dymisji minister edukacji oraz podwyżki płac. Punktem zapalnym do zorganizowania protestu były kłopoty i opóźnienia z wypłacaniem obiecanych przez rząd PiS podwyżek. Minister Anna Zalewska rozporządzenie w tej sprawie podpisała w ostatnich dniach marca, choć wypłatę podwyżek obiecała od kwietnia.
Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej. |
Zalewska to “największy od 28 lat szkodnik w polskiej edukacji. Powinna sama siebie zrekonstruować i odejść ze stanowiska – im szybciej, tym lepiej – dla polskich uczniów i nauczycieli” – powiedział w rozmowie z Onetem łódzki wiceprezydent Tomasz Trela z SLD. Przyznał, że jeśli chodzi o wypłatę nauczycielskich podwyżek w Łodzi, to brakuje aż 14 milionów. Innym miastom i gminom jeszcze więcej. Związek Miast Polskich wyliczył, że chodzi o 600 milionów złotych.
Jesteśmy z Poseł @gajewska_kinga na #protestnauczycieli! Wspieramy, bo #MAMYDOŚĆ! pic.twitter.com/D3MPUQgdjx
— Mateusz Obludka (@M_Obludka) April 21, 2018
Popieram #ProtestNauczycieli.
Nie dziwię się starszym koleżankom i kolegom, że krzyczą #MamyDość.
Bo nie chodzi tu jedynie o wyższe wynagrodzenie, a o docenienie, lepszą jakość i warunki pracy oraz poszanowanie naszego zawodu!
Bo wybraliśmy #CałeŻycieWszkole.— Jakub Sztejnwald (@Sztejnwald) April 21, 2018
Źródło: Onet, twitter