“Doprowadzając Władysława Frasyniuka na przesłuchanie, funkcjonariusze nie mieli prawa skuć go kajdankami”. Gazeta Wyborcza cytuje Sąd Rejonowy dla Warszawy Mokotowa, który rozpatrywał zażalenie opozycjonisty ma sposób potraktowania go przez policję.

Policja przyszła po Frasyniuka w połowie lutego, kilka minut po godz. 6 rano. Wizyta funkcjonariuszy była efektem wydarzeń do jakich doszło 10 czerwca 2017 roku. Frasyniuk, z setką Obywateli RP, w proteście przeciwko przyjętej właśnie znowelizowanej ustawie o zgromadzeniach, próbował nie dopuścić do przemarszu Krakowskim Przedmieściem kolejnej smoleńskiej miesięcznicy. Z ulicy siłą wynieśli go policjanci, a cała sprawa skończyła się dla niego zarzutem naruszenia nietykalności cielesnej funkcjonariusza na służbie. Zanim jednak został mu przedstawiony, Władysław Frasyniuk sukcesywnie odmawiał stawienia się przed obliczem prokuratora.

Reklamy

“Obecna sytuacja w Polsce, pamięć historyczna z czasów komunizmu oraz osobiste doświadczenia z czasów „Solidarności” i dramatycznego dla naszego państwa stanu wojennego są powodem, dla którego nie stawię się na wezwanie władzy stawiającej się ponad prawem” – powiedział wtedy „Wyborczej”.

Prokurator przysłał po niego policję, ale funkcjonariusze zamiast po prostu niestawiającego oporu Frasyniuka poprosić o udanie się z nimi, postanowili zakuć go w kajdanki.

“Z tyłu nie kuto mnie nawet w stanie wojennym” – wyznał wtedy i zapowiedział skarżenie trybu, w jakim został zatrzymany. Wczoraj Sąd Rejonowy dla Warszawy Mokotowa rozpatrzył skargę. Sędzia potępił użycie kajdanek wobec Władysława Frasyniuka. Uznał, że wobec osoby niewinnej, a taką do momentu skazania, pozostaje każdy podejrzany, która na dodatek nie zachowuje się agresywnie i nie utrudnia przeprowadzenia interwencji, nie można stosować kajdanek: ani z przodu, ani z tyłu.

Orzeczenie sądu jest prawomocne i nie podlega zaskarżeniu.

Poprzedni artykułBronił projektu, a teraz… ucieka przed dziennikarzami!
Następny artykułCenzura polityczna w TVP? Odmówiono emisji spotu