Nie mamy pieniędzy usłyszeli od minister Rafalskiej protestujący rodzice osób niepełnosprawnych. W ten sposób rząd Prawa i Sprawiedliwości odpowiedział na postulaty blokujących Sejm.

Rodzice chcieli pójść na kompromis proponując rozbicie kwoty dodatku na trzy lata. Niestety wola kompromisu została odrzucona. Porozumienie według rządu wygląda następująco: albo zgodzicie się na nasze propozycje, albo nie chcecie kompromisu. Takie postępowanie jest oznaka lekceważenia i niestety protestujący rodzice doskonale sobie z tego zdają sprawę.

Reklamy

Spróbujmy odpowiedzieć na pytanie czy rzeczywiście nie ma pieniędzy w budżecie na zaspokojenie potrzeb osób niepełnosprawnych i ich rodzin. Minister Rafalska mówi o kwocie 9 mld zł, które rząd musiałby przeznaczyć na wypłatę świadczeń. Niestety ponoć Polski na to nie stać.

Jakże wyraźnie kłóci się to, ze stanowiskiem, które od dłuższego czasu prezentuje rząd. Ile razy słyszeliśmy z ust prominentnych polityków Prawa i Sprawiedliwości zdanie: „pieniądze są, wystarczy tylko nie kraść”. Pierwszą myślą, która przyszła mi do głowy, gdy słuchałem minister Rafalskiej, było stwierdzenie, czyżby ktoś właśnie zaczął kraść.

Polska przez ostatnie dwa lata stała się krajem absurdu. Absurdu, w którym z podatków (kolosalnie przecież wpływających na zwiększenie kosztów życia niżej sytuowanych Polaków), rząd lekką ręka przekazuje dodatkowe premie dla przedstawicieli profesji, w których zarobki kilkukrotnie przewyższają chociażby średnią krajową, nie mówiąc już o minimalnej pensji. PiS nie chce się nawet zgodzić na zwolnienie z podatku najniższych emerytur. Obiecane w kampanii wyborczej zwiększenie kwoty wolnej od podatku pozostało jedynie na papierze.  Bardzo ochoczo wprowadza są za to nowe podatki, ktore jeszcze bardziej obciążają budżety domowe. Każdy, kto ma społeczną wrażliwość przyzna, że pomoc niżej sytuowanym Polakom jest koniecznością. Ale nie pomoc bogatym kosztem biednych.  W tej sprawie rząd ewidentnie poniósł porażkę. Teraz premier Morawiecki wpadł na kolejny genialny pomysł. Dodatkowo dołoży (również najbogatszym) 300 zł na podręczniki dla dziecka. Ponownie nie zastosuje żadnych progów upoważniających do pobierania świadczenia. To nie jest pomoc społeczna ani żadna jej forma. Pomysły rządu to jawne rozdawnictwo. Powiem więcej, to pewien szczególny rodzaj politycznej korupcji. Kupuje się głosy ludzi. Pomysły ministra Gowina, aby rodzice mogli głosować za swoje dzieci, jest jawnym tego dowodem. Zatem odpowiadając minister Rafalskiej można stwierdzić, że pieniądze są, tyle, że są rozdawane nie według potrzeb a według schematu i populizmu. W schemat ten, za żadne skarby, nie mogą dopasować się matki osób niepełnosprawnych. Jest ich po prostu za mało. Prawo i Sprawiedliwość liczy głosy i „pomaga”, a w zasadzie rozdaje pieniądze, licznym grupom zawodowym.

Jest jeszcze kolejny aspekt wydatków z budżetu. Wiele z nich jest po prostu zbytecznych. Jak nazwać plany wydania 42 mil złotych na rejs Mateusza Kuśnierewicza biało-czerwonym jachtem? Nasz Mistrz Olimpijski, miał w 100 lecie Odzyskania Niepodległości zawitać do 100 portów. Wycieczkę Kuśnierewiczna miała sponsorować Polska Fundacja Narodowa – kolejna absurdalna organizacja, która co chwila marnotrawi ogromne ilości publicznych pieniędzy. Całę szczęście, pod presją zbulwersowanej opinii publicznej z pomysłu zrezygnowano. Jednak należy pamiętać, iż gdyby nie społeczeństwo i dziennikarze, którzy nagłośnili całą sprawę, do rejsu by doszło. Przypomnijmy zatem całą sprawę.  „Oceaniczny jacht regatowy pod polską banderą, z polską załogą, na której czele stanie Mateusz Kusznierewicz, wypłynie w rejs dookoła świata. Załoga przepłynie 40 tysięcy mil morskich, odwiedzi pięć kontynentów i 100 portów oraz wystartuje w regatach żeglarskiego Wielkiego Szlema, czyli słynnych klasykach, takich jak: Sydney-Hobart, Fastnet, Newport-Bermuda czy Middle Sea Race” – tak w największym skrócie wyobrażała sobie to rozsławianie Polska Fundacja Narodowa. W jednym z portów, załoga miała wyjść na ląd w przebraniu i w ten sposón reklamować Polskę. Mówił o tym sam zainteresowany w wywiadzie dla magazynu „Żagle” – Np. w Kapsztadzie odwiedzimy w pełnym rynsztunku jedną ze szkół ubrani w sztormiaki, z długimi brodami i opowiemy o Polsce. To są obecne realia. Jak myślicie, w jaki sposób na tym opowiadaniu o Polsce mogliby skorzystać protestujący w Sejmie?

Idźmy dalej tym tropem. Niedawno przedstawiciel PSL Miłosz Motyka, uruchomił akcję „Sami Swoi”, w której przedstawia skalę różnorodnych premii, nagród w spółkach skarbu państwa i w samorządach. Miliardy złotych przejadane każdego dnia. Czy rząd ma naprawdę Polaków za nierozgarniętych? Jak wiedząc o tym wszystkim pani minister Rafalska, ma czelność powiedzieć rodzicom osób niepełnosprawnych, rodzicom, którzy każdego dnia zmagają się z niewyobrażalnymi trudnościami, że rząd nie ma pieniędzy? To jest autentyczny skandal.

Trzeba powiedzieć jasno, jeśliby chcieć rzeczywiście pomóc protestującym matkom, należałoby nie tylko wyrównać ich zasiłek do minimalnej emerytury i dać dodatek 500 zł. W ich sytuacji jedynym uczciwym rozwiązaniem byłoby wyrównanie zasiłku do średniej krajowej pensji i wsparcie w postaci darmowych leków. No, ale czy rząd będzie na to stać? Wątpię, wszak parafrazując klasyków z PiS, „wystarczyłoby a wręcz należałoby wtedy nie kraść”.

Bernard

Poprzedni artykułZakaz handlu rujnuje sklepy. Jest fatalnie
Następny artykułPiS kłamał w sprawie audytu poprzedniego rządu?