
„Gazeta Wyborcza” opublikowała nieznane dotychczas nagranie, które „rzuca światło na to, jak Kaczyński pojmuje politykę i własną w niej rolę”. Rozmowę z Jarosławem Kaczyńskim przeprowadził w maju 1994 r. politolog Tomasz Grabowski przygotowujący doktorat na Uniwersytecie w Berkeley. Całość została zapisana na czterech kasetach.
Kaczyński nie był wówczas posłem. Z jego relacji wyłania się obraz człowieka stojącego w 1981 r. poza głównym nurtem wydarzeń, na dalekim marginesie – napisano w Gazecie.
Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej. |
„Nasza pozycja była coraz słabsza, gdyby nie stan wojenny, zarząd [regionu 'Solidarności’] prawdopodobnie pozbawiłby nas formalnego statusu doradców” – powiedział Kaczyński, stwierdzając przy tym, że w końcówce jego „pozycja polityczna była żadna”. Był wówczas związany ze środowiskiem Macierewicza wydającego pismo „Głos”, ale w wywiadzie mówił: „Pod koniec 'Solidarności’ zrozumiałem, że do grupy 'Głosu’ nie jestem w stanie wejść, więc przestało mnie to interesować”.
Na nagraniach sam Jarosław Kaczyński skarży się, że w okresie „Solidarności” był bez przydziału, nie miał swojej grupy. Grupę stanowił tylko z bratem. „Nie zostałem internowany dzięki tym ostatnim paru miesiącom” – mówił Grabowskiemu.
Żalił się na Mazowieckiego: „Mazowiecki mnie do tego rządu nie wziął i ja nie bardzo rozumiałem, o co tutaj chodzi. Po co mu konflikt ze mną? (…) Był pewnie przekonany, że do rządu mam wejść po to, by być człowiekiem Wałęsy i szefem Mazowieckiego.”
Zdradził też w wywiadzie, że „był rzeczywiście kłopot z tym, czego miałby być ministrem”. „Oni tam, zdaje się, uważali, że ja dążę do tego, żeby zostać wicepremierem, bo tak prasa pisała, co było zupełną nieprawdą” – powiedział. Przyznał też czemu chciał znaleźć się w rządzie. „Z pewnych względów – nie ukrywam – ambicjonalnych wydawało mi się, że być w pierwszym rządzie niekomunistycznym to jest w jakimś sensie zapisać się w historii. I rzeczywiście na tym mi zależało.”
Skrytykował też założone przez siebie ugrupowanie: „Całe to ówczesne Porozumienie Centrum to był straszliwy zoolog, ogród zoologiczny. Dziwne zbiorowisko. Dużo tam wtedy było środowisk niesłychanie skrajnych” – twierdził w 1994 roku Jarosław Kaczyński.
Źródło: Gazeta Wyborcza