Polsce potrzeba mądrych inwestycji w gospodarkę wodną. Jednym z największych zagrożeń dla mieszkańców miejscowości położonych nad rzekami i większymi zbiornikami wodnymi, są powodzie. Tymczasem okazuje się, że rząd, mimo ostrzeżeń ekspertów i samorządowców, nie przedsięwziął żadnych dodatkowych działań w zakresie regulowania rzek. Taki problem występuje między innymi w środkowym biegu Wisły. Tamtejsze okolice były już nawiedzone przez powodzie, które poczyniły wielkie spustoszenie w mieniu i krajobrazie. 

Samorządy zostały pozostawione same sobie. Centralizacja, wprowadzona przez PiS, tworzenie wielkich urzędów, rezydujących z daleka od spraw zwykłych ludzi, spowodowały, że problemem powodzi, udrożniana rzek i budowy wałów nie ma się komu zająć. Na środkowym odcinku Wisły w rejonie Płocka osadza się na dnie rzeki ok. 1,5 mln metrów sześciennych mułu. Tymczasem za czasów PiS znacząco spadło jego usuwanie. W 2016 roku wydobyto zaledwie  160 tysięcy metrów sześciennych a w 2017 roku było znacznie gorzej – 100 tysięcy – ujawnił Piotr Zgorzelski, poseł PSL z Płocka, który od wielu lat walczy o udrożnienie Wisły i zabezpieczenie mieszkańców przed powodziami. 

Reklamy

Wygląda więc na to, że rząd zapomniał o swoich obowiązkach a problem jest bardzo poważny. W 2010 r., po przerwaniu przez Wisłę w środkowym jej biegu wału w miejscowości Świniary, powódź dotknęła dwukrotnie gminy Gąbin i Słubice w powiecie płockim – w maju i czerwcu tego samego roku. W obu gminach zalanych zostało wówczas ponad 20 miejscowości i mniej więcej 6 tys. ha, zamieszkałych przez 4 tys. osób. Ewakuowano wtedy ponad 2,5 tys. osób i ponad 2,3 tys. zwierząt.

Usuwanie skutków tej powodzi, w tym naprawa infrastruktury przeciwpowodziowej i dróg, a przede wszystkim odbudowa domów, trwało kilka lat. A przecież lepiej zapobiegać niż leczyć. Rządzie, bierz się do roboty!

Poprzedni artykułSpadek poparcia. Czy PiS przetrwa?
Następny artykułCzy to koniec ministra Glinskiego? Właśnie ujawniono, że Fundacja Czartoryskich sponsorowała kluby Gazety Polskiej