
Tarczyński chwaląc się swoim wyklętym dziadkiem zapomniał wspomnieć o tym, że w jego teczce w IPN znajdują się też inne dokumenty. Dziennikarze Wirtualnej Polski do nich zajrzeli.
Dominik Tarczyński opublikował kilka screenów z dokumentów IPN, dotyczących jego dziadka Józefa Albińskiego. Chciał udowodnić, że jego przodek był Żołnierzem Wyklętym. Z akt zgromadzonych w IPN wynika, że internauci nie mieli racji, podważając przeszłość Józefa Albińskiego, ale i Dominik Tarczyński podał do publicznej informacji tylko te fragmenty dokumentów, które były dla jego przodka pozytywne.
Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej. |
Dziennikarze Wirtualnej Polski na teczkę dziadka Tarczyńskiego czekali kilkanaście tygodni. Teczka Józefa Albińskiego liczy ponad sto stron. Można się z niej dowiedzieć, że 26 listopada 1968 r. oficer SB Franciszek Drożdż napisał do pierwszego zastępcy komendanta powiatowego MO ds. Służby Bezpieczeństwa w Bełżycach w sprawie założenia sprawy operacyjnej na Józefa Albińskiego. Sprawa zostaje założona miesiąc później i ma kryptonim „Wyczekujący”. Józef Albiński urodził się 02.03.1918 r. w Bełżycach, ma wykształcenie: niepełne podstawowe – 5 klas, a z zawodu jest szewcem.
Powód wszczęcia sprawy: „Jako były członek organizacji AK, WiN ze względu na swoją aktualną postawę polityczno-społeczną w określonych sytuacjach w swoich wypowiedziach i prowadzonych dyskusjach podważa posunięcia Partii i Rządu PRL tak w polityce wewnętrznej jak i zewnętrznej, siejąc wśród społeczeństwa powiatu ferment, zaniepokojenie, obawy rokując zmiany polityczno-społeczne w Polsce, wykazuje niezadowolenie, wrogość do obecnej rzeczywistości”.
We wniosku o rozpracowanie Albińskiego znalazła się m.in. informacja, że „był członkiem organizacji nacjonalistycznej SN noszącą nazwę 'Narodowiec’. Brał udział z ramienia tej organizacji w atakowaniu Żydów”.
Z akt wynika, że „Albiński w okresie okupacji hitlerowskiej wg. t.w. ps. „Kozik” współpracował z Niemcami i należał do nielegalnej organizacji NSZ. (…) Z uzyskanych informacji wynika, że przyjaźń Bielaka Henryka datuje się od okresu okupacji, gdy wspomniany uciekł z tzw. „Junaków” i ukrywał się. Do jego ojca Franciszka Bielaka zam. w Krężnicy Okrągłej w okresie okupacji przyjechał Albiński Józef z Niemcami w celu poszukiwania syna Henryka. W sklepie spożywczym prowadzonym w okresie okupacji przez Bielaka Franciszka był ukryty pod ladą Henryk, Albiński Józef odnalazł go i kazał mu uciekać. Te słowa mówił dosłownie Henryk Bielak w rozmowie z t.w. „Kozik”. Przy tym dodał, że Albiński w okresie okupacji nie był szkodliwym, ma mu dużo do zawdzięczenia, wielkie słowa uznania za ocalenie w czasie rewizji przez Niemców, gdyż uratował go przed wywozem do obozu i dalszymi prześladowaniami ze strony okupanta za dokonaną ucieczkę”.
Jest też inna notatka, z której wynika, że „W okresie okupacji Albiński współpracował z Niemcami, należał do organizacji, która współpracowała i pomagała hitlerowcom w ustalaniu, wyszukiwaniu ukrywających się Żydów przed ich zagładą i egzekucją. M.in. widziano go często z policją niemiecką na terenie Bełżyc. Takich jak Albiński w okresie okupacji w Bełżycach było więcej, którzy pomagali, wydawali i donosili hitlerowcom”.
Z innej notatki wynika, że „Albiński (…) to członek NSZ, był człowiekiem takim, że w czasie okupacji chodził i zbierał kontrybucję od ludzi więcej zamożnych, które to miały być przeznaczone na cele walki z komunizmem w znaczeniu, że to Niemcy robili, a w zasadzie pieniądze te znajdowały się w kieszeni Albińskiego, jak również i pieniądze zdobyte po zabiciu Żydów”.
Informacja o tym, że Józef Albiński mógł być zamieszany w zabicie kilku Żydów, pojawia się w relacjach kilku osób. Nie są one jednak poparte żadnymi dowodami i opierają się jedynie na zasłyszanych historiach i domniemaniach.
Więcej: Wirtualna Polska