Prezes Getback został aresztowany bo miał ujawnić niewygodne dla władzy fakty?

O tymczasowym areszcie dla byłego prezesa firmy GetBack zdecydowała sędzia Magdalena Dziekańska, żona prokuratora, który awansował za “dobrej zmiany” i którego dawny przełożony jest obecnie szefem zespołu ds. GetBacku.o sprawie pisze Gazeta Wyborcza.

Gazeta ustaliła, że o areszcie dla Konrada K. decydowała sędzia Magdalena Dziekańska. To żona Michała Dziekańskiego, śledczego z Prokuratury Okręgowej w Warszawie, który we wrześniu 2017 r. awansował tam na naczelnika III wydziału ds. przestępczości gospodarczej.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


Dziekański był podwładnym Jakuba Romelczyka w czasach, gdy ten był wiceszefem Prokuratury Okręgowej w Warszawie i nadzorował pracę wydziałów śledczych. Romelczyk też awansował za „dobrej zmiany” – od niedawna jest zastępcą prokuratora regionalnego w Warszawie. I, co ważne, szefem zespołu śledczych badających sprawę GetBacku. To właśnie Romelczyk wnioskował o areszt dla Konrada K.

“Prokuratura huczy od plotek na ten temat. Wszyscy się uśmiechają, gdy słyszą, kto decydował o areszcie. W każdym razie minister Ziobro odtrąbił kolejny sukces, a Konrad K. do „Wyborczej” nie dotarł” – powiedział w rozmowie z Gazetą jeden z prokuratorów.

Konrad K. zapowiadał, że po przylocie z zagranicy opowie dziennikarzom, m.in. „Wyborczej”, o działalności firmy i związkach z ludźmi obecnej władzy. GetBack sponsorował np. imprezy z udziałem najważniejszych osób w państwie: gale tygodnika „Sieci” (nagroda Człowiek Wolności), „Gazety Polskiej” (główna nagroda dla premiera Mateusza Morawieckiego) i tygodnika „Wprost” (Człowiek Roku dla Morawieckiego). Konrad K. nie zdążył spotkać się z mediami – tuż po wylądowaniu w sobotę 16 czerwca został zatrzymany na Lotnisku Chopina w Warszawie przez CBA.

“Kiedyś małżonkowie, np. sędzia i prokurator, nie mogli wykonywać zawodu na tym samym obszarze. Wszystko po to, aby nie było żadnych wątpliwości co do ich bezstronności. Potem ustawodawca zrezygnował z takiego generalnego zakazu i sytuacja jest oceniana indywidualnie w każdej sprawie. W tym przypadku wydaje się, że podstaw do obligatoryjnego wyłączenia sędzi nie było” – ocenia prof. Marek Chmaj, radca prawny. Dodaje, że sam na jej miejscu wyłączyłby się ze sprawy, by uniknąć wątpliwości co do bezstronności.

Więcej: Gazeta Wyborcza