
Antoni Macierewicz rozliczył już swoją delegację do USA, gdzie opowiadał o wnioskach z „Raportu technicznego”, czyli o rzekomych wybuchach na pokładzie Tu-154M. Jak podała Gazeta.pl, ostateczny koszt wyjazdu wyniósł prawie 25 tys. zł.
Kwietniowa podróż byłego szefa MON do USA trwała ponad tydzień. Antoni Macierewicz poleciał za ocean w roli posła i za pieniądze Kancelarii Sejmu, a nie jako szef Podkomisji Smoleńskiej na koszt Ministerstwa Obrony Narodowej.
Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej. |
Celem Macierewicza była – podkreśla biuro prasowe Sejmu – realizacja punktów programu w Nowym Jorku, Doylestown, Baltimore, Annapolis i Wichita, w tym udział w V Forum Polonijnym, uroczystościach upamiętnienia 8. rocznicy katastrofy smoleńskiej oraz 78. rocznicy zbrodni katyńskiej. A ponadto wizyta na Uniwersytecie Państwowym w Wichita oraz spotkania z Polonią.
Ostatecznie wizyta sprowadziła się do promowania „Raportu technicznego” i wniosku z niego: że samolot Tu154M został zniszczony w powietrzu, a powodem były eksplozje.
Koszty tego wyjazdu wyniosły ostatecznie 24 790,17 zł. Zapłaciła Kancelaria Sejmu. Złożyły się na to koszty transportu i hoteli.
Źródło: Gazeta.pl