
Jest taka kultowa scena komedii „MiŚ”, w której minister mówi do prezesa klubu: To dla mego wnuka! Chłopak tak się garnie do sportu. Niech ma na zachętę! Miś: Właśnie nie bardzo wiedziałem co on uprawia, więc taki napis jest może… nie taki bardzo? Minister: Nic nie uprawia! Chodzi właśnie o zachętę, a co napisałeś? Miś: Eeee… Napisałem tam…: „Markowi Złotnickiemu, za zajęcie pierwszego miejsca”.
Najwyraźniej podobny dialog musiał się odbyć gdzieś w gmachu Ministerstwa Obrony Narodowej. Nie znamy dramatis personae, możemy tylko powiedzieć, że nieustalone osoby w nieustalonym czasie ustalały sobie święto WOT, a więc formacji, która nie ma żadnych sukcesów. Nic więc dziwnego, że żołnierze zawodowi się wściekają i dają w internecie wyraz swojej frustracji. Niestety większość tych wypowiedzi nie nadaj się do cytowania.
Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej. |
Nic jeszcze nie zrobiły, nic jeszcze nie osiągnęły a już PiS ustanowił ich święto. To się nazywa psucie armii.‼️Kawaleria, wojska pancerne, piechota to formacje które wielokrotnie dały dowody heroizmu. Ustanowienie święta WOT, formacji bez osiągnięć, to obelga dla reszty wojska https://t.co/NQOgCa2eLB
— Marcin Kierwiński (@MKierwinski) August 16, 2018
Scena 79: (w Pałacu Kultury i Nauki)
[Miśwchodzi do Pałacu Kultury i Nauki. Zauważa go Portier]
Portier: Proszę pana! Proszę bardzo, tamte drzwi!
Minister: Witaj Rysiu, wiesz jak cię lubię chłopie! No patrz, tak mnie dopadła ta astma, że od świtu muszę pić te świństwa!
Miś: Taki przyniosłem. Ooo!
[Miś wchodzi do windy, w której odpoczywa Minister]
Minister: To dla mego wnuka. Chłopak tak się garnie do sportu. Niech ma na zachętę!
Miś: Właśnie!
Minister: Oooooo, już wpół do szóstej, musimy znowu zmienić ciśnienie. Wsiadaj, wsiadaj! Pojedziesz ze mną… Naciśnij trzydziestkę, tam !
Miś: Właśnie… nie bardzo wiedziałem co on uprawia, więc taki napis jest może… nie taki bardzo…
Minister: Nic nie uprawia. Chodzi właśnie o zachętę, a co napisałeś?
Miś: Eeee… Napisałem tam…: „Markowi Złotnickiemu, za zajęcie pierwszego miejsca”.
Minister: Rysiu, bardzo cię lubię, morda! Słuchaj Rysiu, jak tyś brał ślub z Ircią, to mieliście nad głowami takie szable. Pamiętasz? Chciałbym mieć też takie szable i ja. No ale to dopiero na przyszły wtorek bierzemy ślub.
Miś: Oczywiście, rozumiem! Na przyszły wtorek. No a potem, oczywiście jakaś … podróż poślubna.
Minister: A nie, to chyba przełożymy na zimę. Ja ci powiem: ja już wszędzie byłem. Nie chce mi się. Za to Irena lata jak szalona. Przywiozła sobie piękne futro z Leningradu. A teraz… co dzisiaj mamy ?
Miś: Eee… wtorek!
Minister: To w piątek leci do Londynu kupić sobie coś tam do sukni ślubnej, czy kostium. No wiesz jak to kobiety… A co do tego ślubu, to…
Miś: Właśnie chciałem… przypomniałem sobie, że do Ireny list przyszedł zza granicy… i jeszcze na stary adres… i zdaje się właśnie, że z Londynu…
Minister: Z Londynu? A gdzie go masz?
Miś: W domu… albo… albo w klubie.
Minister: Aaa, no to pojedziemy…
Miś: Nie, no, ale to po co? Zaraz! Chwileczkę! Panie ministrze! To po co? Ja sam przyniosę! Po co pan minister ma się fatygować, proszę poczekać na mnie! Zaraz z nim będę, zaraz będę!
[Miś ucieka]