Rosjanie pomogli PiS wygrać wybory? Szokujące ustalenia dziennikarskiego śledztwa

Kto stoi za aferą taśmową?

– Wiele tropów wskazuje, że afera taśmowa była intrygą rozgrywaną przez rosyjskie służby – przekonuje tygodnik „Polityka” i podaje przebieg wydarzeń, poprzedzających publikację nagrań polityków PO.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


Według ustaleń dziennikarskiego śledztwa „Polityki” i ich informatorów związanych z kontrwywiadem Marek Falenta – główny bohater afery – w 2013-2014 roku udał się w interesach do rosyjskiego Kemerowa w zagłębiu węglowym na Syberii (tamtejsza spółka węglowa miała być zależna od Władimira Putina i jego otoczenia). Falenta, którego polecił inny robiący na wschodzie biznesmen, miał otrzymać od rosyjskiej spółki węgiel warty 20 milionów dolarów (za który jednak nie zapłacił).

Wkrótce Rosjanie mieli zacząć upominać się o należność, ale Falenta miał problemy ze spłatą. Rosjanie zaczęli kontaktować się z polską prokuraturą, a CBŚ weszło do siedziby firmy Falenty, zatrzymano część jej kierownictwa pod zarzutami oszustw i prania pieniędzy.

– Aby spłacić dług Rosjanom, a sobie uratować skórę, Falenta musiał rękami ludzi związanych z PiS „odpalić taśmy” – przekonuje „Polityka”.

Skazany Falenta wciąż pozostaje na wolności – z powodów zdrowotnych. Możliwe, że zostanie objęty amnestią.

Źródło: „Polityka”