Nadchodzi chaos w poborze opłat

Za dwa miesiące nadzór i zarządzanie systemem elektronicznych opłat drogowych viaToll przejmie Główny Inspektorat Transportu Drogowego (GITD). Jak donosi Gazeta Wyborcza przygotowania do tej operacji są prowadzone w taki sposób, że przewoźnicy drogowi i kierowcy korzystający z autostrad A2 i A4 zaraz po wyborach samorządowych mogą się obawiać chaosu z viaToll.

Teraz system nadzoruje Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA), na której zlecenie na początku tej dekady viaToll stworzyła i do dziś eksploatuje austriacka firma telekomunikacyjna Kapsch. Pod koniec 2017 r. minister infrastruktury Andrzej Adamczyk w uzgodnieniu z ówczesną premier Beatą Szydło i wicepremierem, a dziś premierem Mateuszem Morawieckim postanowił przekazać nadzór nad viaToll i zarządzanie tym systemem GITD. Sejm pospiesznie uchwalił ustawę zatwierdzającą tę decyzję. A drogowa Dyrekcja anulowała trwający już od miesięcy publiczny przetarg na wybór firmy, która od listopada 2018 r. miała dostać kolejny, wieloletni kontrakt na eksploatację i modernizację viaToll.

Reklamy


Chcesz czytać  więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej.


W zeszłym tygodniu GITD ogłosił, że w postępowaniu na udzielenie zlecenia na przejęcie i eksploatację viaToll za najlepszą uznano wartą 442 mln zł ofertę Instytutu Łączności – ośrodka badawczego, który podlega Ministerstwu Cyfryzacji. Była to jedyna oferta złożona w tym postępowaniu. Dostała zero punktów za serwis i pomoc techniczną po zakończeniu zlecenia, czyli Instytut nie proponował takich usług. A to sugeruje, że rządowy ośrodek badawczy będzie odgrywać rolę pośrednika, na własną rękę zawierając umowy z kolejnymi firmami na eksploatację poszczególnych segmentów viaToll.

Jednym słowem szykuje się bałagan. A i bez tego polskie autostrady nie są przyjazne kierowcom. Za drogie, z korkami i na razie nie pokrywają całego kraju.

Więcej: Gazeta Wyborcza